Łódź: podejrzany o porwanie 11-latki. Spędzi za kratkami 15 lat?

Łódź: podejrzany o porwanie 11-latki. Spędzi za kratkami 15 lat?

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Łódzka prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie na trzy miesiące 46-latka z okolic Andrespola, podejrzanego o uprowadzenie w Łodzi 11-letniej Julii. Mężczyźnie grozi kara do 15 lat więzienia. Sąd zajmie się wnioskiem 24 marca. Prokuratura w Łodzi skierowała wniosek o aresztowanie podejrzanego o porwanie 11-latki (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Prokuratura Rejonowa Łódź-Górna motywuje wniosek o areszt grożącą podejrzanemu surową karą oraz obawą ucieczki i ukrywania się -  powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Wniosek śledczy wysłali przed godz. 15.00. Sąd ma go rozpoznać 24 marca rano. posiedzenie wyznaczono na godz. 9.30.

Mężczyzna przyznał się do winy

46-letni Robert T. usłyszał 23 marca zarzuty dotyczące pozbawienia wolności dziewczynki połączonego ze szczególnym udręczeniem. Jest to  zarzut zbrodni zagrożonej karą od trzech do 15 lat więzienia.

Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna przyznał się do  zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Przedstawiony 46-latkowi zarzut uwzględnia działanie podejrzanego w warunkach wielokrotnej recydywy. Robert T. był wcześniej wielokrotnie karany m.in. za rozboje i  odbywał długoletnie wyroki. Po raz ostatni opuścił więzienie w kwietniu ub. roku.

Prokuratura dla dobra dziecka nie udziela informacji

Według śledczych przedstawienie zarzutu było możliwe m.in. dzięki zeznaniom świadków, wynikom okazań i wstępnym danym z ekspertyz kryminalistycznych. Prokuratura, dla dobra dziecka, nie ujawnia bliższych informacji dotyczących samego przebiegu zdarzenia.

46-letni Robert T., mieszkaniec gminy Andrespol, został zatrzymany w 21 marca po południu w wyniku policyjnej obławy. Ukrywał się w lesie k. Andrespola, gdzie wytropił go policyjny pies. Podczas zatrzymania zachowywał się spokojnie, ale - zdaniem funkcjonariuszy - nienaturalnie.

W miejscu jego zamieszkania znaleziono samochód, granatowego opla vectrę, którym miał przez kilka godzin wozić dziewczynkę. W aucie zabezpieczono ślady kryminalistyczne do badań porównawczych; także od  mężczyzny pobrano próbki do badań, m.in. DNA.

W zatrzymaniu pomogli świadkowie

Z nieoficjalnych źródeł wynika, że  mężczyzna został rozpoznany przez świadków, którzy 19 marca pomagali wypchnąć samochód, w którym przetrzymywana była dziewczynka i  zgłosili się na policję. Także ekspertyza dotycząca śladów znalezionych w  aucie ma potwierdzać, że była w nim uprowadzona dziewczynka. Dzień po  uprowadzeniu dziewczynka została przesłuchana przez sąd w obecności psychologa i z udziałem prokuratora.

46-latek z wykształcenia jest fryzjerem. Jest bezdzietny; ostatnio żył w nieformalnym związku i nigdzie nie pracował.

Do uprowadzenia 11-latki doszło w poniedziałek po południu. Kiedy Julia wraz z koleżankami bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do nich mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia odeszła z nieznajomym, a później wsiadła z nim do samochodu. Porywacz woził ją przez kilka godzin. Wieczorem sprawca wypuścił dziewczynkę na osiedlu, na którym mieszka. Według prokuratury badania lekarskie wykazały, że 11-latka nie doznała obrażeń fizycznych.

Szef miejskiej policji powołał specjalną grupę, której zadaniem było wyjaśnienie okoliczności tej sprawy, a komendant wojewódzki policji w  Łodzi wyznaczył 3 tys. zł nagrody za wskazanie sprawcy uprowadzenia. Rodzice Julii w liście do komendanta policji podziękowali wszystkim osobom, które uczestniczyły w poszukiwaniach ich córki.

is, PAP