Sądów będzie mniej, ale dopiero w 2013 roku. Gowin: tego Bizancjum utrzymywać nie można

Sądów będzie mniej, ale dopiero w 2013 roku. Gowin: tego Bizancjum utrzymywać nie można

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Planowana reforma sądów, przewidująca m.in. połączenie części mniejszych sądów rejonowych z większymi, powinna wejść w życie 1 stycznia przyszłego roku, a nie – jak dotąd zakładano - 1 lipca tego roku – zapowiedział minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Minister tłumaczył tę zmianę wydłużeniem w czasie konsultacji społecznych. Gowin potwierdził przy tym, że ostateczna liczba sądów, które mają być połączone z  innymi, będzie mniejsza niż pierwotnie zakładano. - Trwa kolejna faza konsultacji społecznych w sprawie tzw. znoszenia sądów. Ponieważ te konsultacje społeczne traktujemy z maksymalną powagą i zdecydowaliśmy się na ich kolejną turę, w związku z tym planuję wprowadzenie tej reformy nie od 1 lipca, bo sądy miałyby zbyt mało czasu na przystosowanie się do tej zmiany, tylko od 1 stycznia - tłumaczył Gowin. Pytany o zmniejszenie liczby sądów planowanych do likwidacji, minister podkreślił, że „konsultacje społeczne mają to do siebie, iż pod ich wpływem rząd, w tym przypadku Ministerstwo Sprawiedliwości, modyfikuje swoje rozwiązania". - Rzeczywiście, tak jak już w drugiej fazie konsultacji przewidzieliśmy nieznacznie zmniejszenie liczby sądów przeznaczonych do połączenia z sądami większymi, tak samo sądzę, że i po tej ostatniej fazie konsultacji ta liczba ulegnie pewnemu ograniczeniu - dodał minister.

Reforma miała pierwotnie dotyczyć ok. 120 sądów. Plan zakłada, że  sądy rejonowe, w których pracuje do 14 sędziów, miałyby zostać zniesione i przyłączone - już jako wydziały zamiejscowe - do innych, większych sądów rejonowych. W sobotę Gowin mówił w Krakowie, że reforma może dotyczyć 100-110 sądów. - Premier postawił mi jasne zadanie: czas orzekania w  polskich sądach na koniec kadencji ma być o jedną trzecią krótszy -  oczekują tego miliony Polaków. Tego zadania nie da się wykonać, jeżeli nie zracjonalizujemy struktury organizacyjnej sądownictwa - tłumaczył minister.

Gowin podkreślił przy tym, że znoszenie sądów nie oznacza ich likwidacji. - Chodzi o  to, żeby w sensie administracyjnym połączyć część tych najmniejszych sądów z większymi - po to, by unikać sytuacji, w których np. na skutek urlopów zdrowotnych czy macierzyńskich niektóre sądy są kompletnie zdezorganizowane, sparaliżowane - zaznaczył szef resortu sprawiedliwości. - Dzisiaj ani minister sprawiedliwości, ani prezes sądu okręgowego, w  takiej sytuacji nie może nic zrobić. Po tym, jak w sensie administracyjnym dwa lub trzy sądy będą połączone, tam, gdzie są przestoje czy zatory, będzie można kierować sędziów z sądów sąsiednich -  dodał Gowin, podkreślając, iż ma świadomość, że „to nie jest reforma szczególnie popularna w środowiskach lokalnych, ale z pewnością służąca interesowi ogółu społeczeństwa". Z wyliczeń Gowina wynika, że obecnie na ok. 7 tys. sędziów zatrudnionych w sądach rejonowych, połowa to sędziowie funkcyjni: prezesi, wiceprezesi czy  szefowie wydziałów – czasem jednoosobowych. - Przy tak bizantyjskiej strukturze polskie sądy nie są w stanie orzekać krótko - podsumował minister.

PAP, arb