"Agent Tomek uwierzył, że jest Batmanem"

"Agent Tomek uwierzył, że jest Batmanem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Kaczmarek 
"Uwierzył, że jest Batmanem", "jest podróbką Rutkowskiego", "powinniśmy mu podziękować" - tak politycy komentują zachowanie posła PiS Tomasza Kaczmarka, który wezwał policję do Kancelarii Premiera.
7 września Tomasz Kaczmarek - poseł PiS znany jako "agent Tomek" - wezwał policję do Kancelarii Premiera w Warszawie - poinformowało Radio Zet. Kaczmarkowi odmówiono wydania dokumentu z listą osób, które miały dostęp do notatki ABW o Amber Gold. Według posła, dokument ten jest jawny - zawiera listę nazwisk ale nie treść tajnej notatki ABW.

Tomasz Kaczmarek - były agent CBA - przypomniał słowa premiera Donalda Tuska który powiedział, że chce, by słynna już notatka została odtajniona. - Premier nabił wszystkich w butelkę, bo tylko on może odtajnić ten dokument, a tego nie zrobił - powiedział Radiu Zet poseł PiS. Później polityk opuścił Kancelarię Premiera.

Żelichowski: od tego jest NIK

- Granica śmieszności została przekroczona - skomentował działania Kaczmarka Stanisław Żelichowski z PSL. Polityk partii Waldemara Pawlaka dodał, że nie wyobraża sobie, by "przeciętny poseł wchodził do premiera z ulicy i przeglądał papiery". – Jeżeli posłowie czegoś nie wiedzą, to składa się wniosek do Najwyższej Izby Kontroli i NIK wykonuje kontrolę przy pomocy odpowiednich ekspertów – oświadczył Żelichowski w Radiu Zet.

PiS: powinniśmy podziękować

Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki ocenił, że koalicja próbuje przerzucić winę na Kaczmarka. – Po trzech dniach od ujawnienia afery hazardowej okazało się, że winny jest Mariusz Kamiński i CBA - powiedział Czarnecki. - Teraz słyszę, że to poseł Tomasz Kaczmarek jest winny. A powinniśmy mu podziękować, ponieważ to dzięki niemu wiemy, że ta notatka ma klauzulę "poufne”, a nie "ściśle tajne” – podkreślił polityk.

Biedroń: Kaczmarek jak Batman

Według Roberta Biedronia z Ruchu Palikota, Tomasz Kaczmarek "uwierzył, że jest Batmanem". - I będzie teraz w imieniu Jarosława Kaczyńskiego wkraczał do różnych budynków i zdobywał dokumenty - powiedział Biedroń dodając, że poseł PiS ośmiesza sprawę swoim zachowaniem.

Siwiec: jest granica absurdu

Europoseł SLD Marek Siwiec nazwał Kaczmarka "podróbką (detektywa Krzysztofa) Rutkowskiego". - Wchodzę, pokazuję blachę, wzywam krawężnikowego policjanta i oto sprawy ruszają gwałtownie z miejsca. Wydaje mi się, że gdzieś jest granica absurdu - powiedział Siwiec.

PiS idzie do prokuratury

6 września PiS złożyło zawiadomienie do prokuratora generalnego w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera Donalda Tuska w związku z Amber Gold. Politycy PiS zarzucają premierowi niedopełnienie obowiązków i ujawnienie informacji niejawnych w związku ze sprawą spółki Amber Gold. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że zawiadomienie oparte jest m.in. na słowach premiera Donalda Tuska z konferencji prasowej 14 sierpnia, a także z ubiegłotygodniowej debaty w Sejmie.

Co powiedział Tusk

W sierpniu Tusk powiedział, że nie "uzyskał ze strony służb państwowych żadnych informacji, których celem było ostrzeżenie jego syna". - Sugestia, że mogłem mieć tajne informacje i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita - zaznaczył Tusk. - W czasie, o którym rozmawiamy, a więc późną wiosną, wczesnym latem, żadna z informacji, jakie otrzymywałem, nie wykraczała poza to, o czym media informowały dość szeroko - mówił szef rządu.

PiS: szef MSW mówił...

Zdaniem Błaszczaka wypowiedzi szefa rządu na temat Amber Gold świadczą o tym, że "plącze się w zeznaniach". Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości przypomniał m.in. informację, którą podczas ubiegłotygodniowej debaty przekazał posłom szef MSW Jacek Cichocki. Chodziło o niejawny materiał informacyjny dotyczący działalności spółki, który ABW przekazała 24 maja 2012 r. do najważniejszych osób w kraju, w tym też do premiera.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że wcześniej - 15 maja 2012 r. - o nieprawidłowościach dotyczących Amber Gold ABW powiadomił bank BGŻ, sygnalizując, że wynajęte w nim przez spółkę Marcina P. skrytki, w których gromadzone miało być złoto jego klientów, są puste. Poseł PiS Andrzej Duda przytoczył ponadto fragment z wystąpienia sejmowego premiera, w którym mówił on, że notatka ABW była "związana bezpośrednio z informacją z BGŻ".

- Pan premier wcześniej, 14 sierpnia mówił na konferencji, że wiedza, jaką wtedy posiadał, nie przekraczała wiedzy powszechnie dostępnej w mediach. Chciałbym więc w takim razie, żeby pan premier wykazał, że takie informacje w mediach się pojawiały, że Amber Gold po prostu tego złota nie ma - zaznaczył Duda.

Rzecznik rządu kontratakuje

- Widać wyraźnie, że PiS-u nie interesuje wyjaśnienie okoliczności związanych z funkcjonowaniem Amber Gold, ale personalny, brutalny atak na premiera i wyłącznie w takich kategoriach należy patrzeć na ten pomysł i towarzyszące mu wypowiedzi aktywistów PiS - tak na zarzuty PiS odpowiedział rzecznik rządu Paweł Graś.

Afera Amber Gold

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.

zew, PAP, Radio Zet