Gmyz: zdjęcia agenta Tomka w "Wyborczej" to skandal

Gmyz: zdjęcia agenta Tomka w "Wyborczej" to skandal

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cezary Gmyz, fot. Youtube
Uważam, że pojawienie się opisywanych zdjęć w "Gazecie Wyborczej" jest skandalem. One mogą narazić na niebezpieczeństwo działających wciąż funkcjonariuszy pod przykryciem. Dobrze, że Paweł Wojtunik zdecydował się złożyć w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury - mówi w rozmowie z portalem stefczyk.info zwolniony dyscyplinarnie (właściciel zarzucił mu nierzetelność) z "Rzeczpospolitej" dziennikarz Cezary Gmyz.
- Do redakcji "Rzeczpospolitej" również dostawaliśmy wiele różnych materiałów, w tym zdjęć - przyznaje. - Jednak gdy uznawaliśmy, że ich publikacja może zagrażać funkcjonariuszom czy całej formacji - służbom lub policji, nie decydowaliśmy się na publikowanie materiałów - zastrzega.

W jego ocenie "może chodzić o odwrócenie uwagi od istotniejszych problemów, związanych z działalnością służb, czy z tym co stało się z Brunonem K. i całą niby aferą". - Służby działały w sposób dziwny - uważa.

Dziennikarz przypomina, że "w czasie konferencji prokuratury i ABW doszło do dziwnego zdarzenia". - Jeden z prokuratorów zachował się w sposób skrajnie nieprofesjonalny. Mi to przypominało wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonym przez gen. Krzysztofa Parulskiego, byłego szefa NPW - przyznaje. - Prokurator na konferencji ws. Brunona K. znacząco przekroczył swoje kompetencje, wkroczył na obszar stanowienia prawa i apelował, by nie odbierać ABW uprawnień - podkreśla Gmyz.

Dodaje także, że "chciałby, żeby do sądu jak najszybciej trafił akt oskarżenia w tej sprawie". - Wtedy można będzie przeczytać akta i obejrzeć materiał dowodowy. Obawiam się jednak, że część tego materiału będzie niejawna - wyjaśnia.

- Żyjemy w rzeczywistości, w której obywatele o państwie wiedzą coraz mniej, a państwo o obywatelach chce wiedzieć coraz więcej - konstatuje na koniec zwolniony z "Rzeczpospolitej" dziennikarz. - Ogranicza się dostęp do informacji publicznej, minister Sikorski zapowiada wprowadzenie tajemnicy dyplomatycznej, mamy szereg podobnych rozwiązań - wymienia. - One odbierają obywatelom prawo do informacji. Z drugiej strony mamy pomysły zakładania kagańców - np. internautom w ramach walki z "mową nienawiści". To jest kolejne ograniczanie wolności słowa. Zapowiedź sięgania do kazań to już czysty absurd - kończy Gmyz.

mp, stefczyk.info