23-latek skatowany tasakiem nie chce pomocy polityków

23-latek skatowany tasakiem nie chce pomocy polityków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Operacja i leczenie Dominika kosztowały w sumie kilkanaście tysięcy złotych (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
23-letni Dominik Barszcz, który został skatowany tasakiem, a następnie wrzucony do grobu w lesie pod Grójcem, nie chce pomocy finansowej od polityków. Mężczyzna stwierdził, że nie chce, by sprawa opłaty kosztów jego leczenia nabrała politycznego wymiaru - podaje Radio Zet.
23-letni Dominik Barszcz w wakacje pracował na czarno prze remoncie szkoły. Gdy postanowił zmienić pracę upomniał się u pracodawcy o zaległą wypłatę - 1400 złotych. Groził mu powiadomieniem Państwowej Inspekcji Pracy, jeśli nie dostanie należnych mu pieniędzy. Szef zgodził się na spotkanie, jednak nie wypłacił 23-latkowi wynagrodzenia. Wywiózł go do lasu i skatował go tasakiem. Mężczyzna z nieomal odrąbanymi palcami został wrzucony do grobu, który sam musiał wykopać. 23-latek cudem dotarł do pobliskiej drogi, gdzie znaleźli go kierowcy i wezwali pomoc.

Dominik przeszedł kilka operacji. Udało się przyszyć mu palce. Po wyjściu ze szpitala mężczyzna obawiał się jednak, jak zapłaci za leczenie nie będąc ubezpieczonym. Pomoc w opłaceniu leczenia 23-lataka i zbiórkę pieniędzy na ten cel zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Operacja i leczenie Dominika kosztowały w sumie kilkanaście tysięcy złotych.

- Chciałbym, żeby świat polityczny nie brał mnie pod uwagę. Znalazło się tylu wspaniałych ludzi, że poradzimy sobie bez żadnego problemu. Bez polityki - stwierdził w rozmowie z Radiem Zet.

ja, Radio Zet