"Wujek" po raz trzeci

"Wujek" po raz trzeci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po raz kolejny do Sądu Okręgowego w Katowicach wróciła sprawa pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" z początku stanu wojennego. Zginęło wówczas dziewięciu górników.
Na razie nie wiadomo, kiedy rozpocznie się trzeci już proces w tej sprawie. Dwa poprzednie wyroki uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Teraz przewodniczący wydziałów karnych mają wyznaczyć skład sądzący. Niewykluczone, że zostanie złożony wniosek o losowanie składu orzekającego. Rozpoczęcie procesu może się opóźnić, bo główny obrońca, który reprezentował 17 oskarżonych, został wykluczony z palestry po skazaniu prawomocnym wyrokiem sądu. Nowi obrońcy będą musieli się zapoznać z aktami sprawy.

Pierwszy proces w sprawie "Wujka" trwał 4,5 roku, drugi - dwa lata. W ocenie sędzi Truchlińskiej-Binasik, trzeci może potrwać "co najmniej tyle, ile drugi z uwagi m.in. na wytyczne sądu apelacyjnego, aby jednak większość dowodów prowadzić z udziałem oskarżonych". W drugim procesie bowiem na rozprawach stawiało się zwykle 2-3 oskarżonych. Stało się to m.in. podstawą do uchylenia wyroku; sąd apelacyjny uznał bowiem, że decydując się na prowadzenie niemal całego procesu pod nieobecność większości podsądnych, sąd naruszył przepisy postępowania karnego. W myśl tych przepisów sąd może dokończyć rozprawę bez oskarżonych, ale nie może prowadzić w  taki sposób całego postępowania.

Sprawę pacyfikacji śląskich kopalń, w których zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych, katowickie sądy rozpatrują od 10 lat.

Ostatnia apelacja dotyczyła wyroku z 30 października 2001 roku. Sąd Okręgowy w Katowicach, po trwającym ponad dwa lata procesie, uniewinnił wtedy część spośród 22 oskarżonych, a wobec pozostałych umorzył postępowanie. Przed sądem stanęli: były zastępca Komendanta Wojewódzkiego MO w Katowicach Marian O. i 21 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO.

Uchylając wyrok, sąd odwoławczy zarzucił sądowi okręgowemu wiele uchybień, błędów proceduralnych i niewłaściwą ocenę dowodów. Zarzucił przede wszystkim sądowi I instancji złamanie ustawy o IPN i w rezultacie umorzenie postępowanie wobec części oskarżonych. Chodzi o to, że przypisywane oskarżonym czyny należy zakwalifikować jako zbrodnię komunistyczną, która nie ulega przedawnieniu, co było podstawą umorzenia.

Pierwszy, trwający 4,5 roku proces, także zakończył się uniewinnieniami i umorzeniami postępowań. Sprawa jednak wróciła na wokandę z powodu błędów formalnych w  procesie.

em, pap