IPN złamał prawo publikując część dokumentów z domu Kiszczaka?

IPN złamał prawo publikując część dokumentów z domu Kiszczaka?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czesław Kiszczak, fot. Wprost
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", wdowa po generalne Czesławie Kiszczaku może zażądać od Instytutu Pamięci Narodowej kwoty wyższej niż 90 tys. złotych, których rzekomo chciała za przekazanie dokumentów z archiwum męża. Wśród dokumentów, które ujawnił IPN znajdują się także te chronione prawem autorskim i nie podlegające obowiązkowi przekazania zgodnie z ustawą o IPN. W podobnym tonie wypowiedzieli się eksperci pytani przez Wirtualną Polskę.

"Gazeta Wyborcza" przypomina, że zgodnie z art. 25 ustawy o IPN wszystkie dokumenty wchodzące w skład kategorii „zbiorów danych, rejestrów i kartotek wytworzonych oraz zgromadzonych przez organy bezpieczeństwa państwa, organy więziennictwa, sądy i prokuratury oraz organy bezpieczeństwa III Rzeszy i ZSRR” muszą być przekazane pod rygorem kary pozbawienia wolności do IPN. 

W trakcie przeszukania w domu Czesława Kiszczaka IPN zabrał wszystkie dokumenty, jakimi zainteresował się prokurator, ale następnie nie dokonano ich podziału ze względu na to, jakie winny być ujawnione, a jakie zwrócone właścicielce. Z powodu publikacji prywatnych notatek Kiszczaka, maszynopisu przygotowywanej do druku książki, wspomnień i otrzymywanych przez generała listów, IPN może zostać pociągnięty do odpowiedzialności odszkodowawczej.  

Dokumenty mogłyby podlegać przekazaniu, gdyby były wytworzone lub zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa i potwierdzone datą oraz sygnaturą MSW. Publikacja nieukończonej książki Kiszczka może stanowić złamanie prawa autorskiego, publikacja listów tajemnicy korespondencji, a także, jak w przypadku jednego z nich, ujawnić adres nadawcy. – W przypadku, w którym są to utwory chronione prawem autorskim, a pamiętnik z pewnością do takich należy, jest to utwór podlegający ochronie, co do którego autor, a po jego śmierci najbliżsi są wyłącznie uprawnieni do decydowania o publikacji. To, że ktoś pełnił jakąś funkcję, do której w pamiętniku się nawiązuje, nie czyni z niego dokumentu o charakterze urzędowym – powiedział w romzowie z portalem Wirtualna Polska prof. dr hab. Jana Błeszyńskiego specjalista w zakresie prawa cywilnego oraz prawa autorskiego. ekspert 

Gazeta Wyborcza, Wirtualna Polska