Kwiaty pod Rotundą

Kwiaty pod Rotundą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziś 25 rocznica wybuchu gazu w warszawskiej Rotundzie. Rodziny ofiar tragedii i pracownicy banku, którzy przeżyli złożyli tam kwiaty.
Otwarto wystawę fotograficzną dokumentującą wydarzenia.

15 lutego 1979 r. około godz. 12.40 w budynku Rotundy, stojącym w  centrum miasta, u zbiegu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich, nastąpił wybuch, w wyniku którego śmierć poniosło 49 osób, a 110 zostało rannych. Przyczyną wybuchu, jak ustaliła specjalna komisja, była awaria zaworu podziemnego przewodu, w wyniku której gaz przeniknął kanałami telekomunikacyjnymi do archiwum PKO. Do  dziś nie wszyscy wierzą w oficjalne wyjaśnienie przyczyn eksplozji.

"To był straszny szok. Usłyszałam potężny huk, wszystko zaczęło się walić. Ocknęłam się kilkanaście minut po wybuchu. Pamiętam długie przesłuchiwania" - wspominała ćwierć wieku po katastrofie, ówczesna pracownica banku, Maria Wójcicka.

Jej zdaniem, w wypadku mogłoby zginąć więcej osób. "Pracowaliśmy w systemie zmianowym. Przed wybuchem pracę kończyła właśnie pierwsza zmiana, a druga dopiero zaczęła się schodzić i nie wszyscy jeszcze przyszli" - wyjaśniła.

"W życiu trzeba mieć trochę szczęścia. W tej katastrofie to ja powinnam zginąć. Tego dnia zamieniłam się miejscami z moją koleżanką, Wandą Stępień. Była młodą mężatką, w dodatku w ciąży, zginęła. Ja się uratowałam" - dodała.

Świadkowie tragedii podkreślali, że w pierwszej kolejności pomocy poszkodowanym udzielali ludzie, którzy byli w pobliżu, przypadkowi przechodnie. Dopiero po kilku minutach pojawiły się pierwsze karetki. Zorganizowano punkt, w którym można było oddać krew.

"Moja siostra zginęła w tamtym wypadku. Byłem tu kilkanaście minut po wybuchu. Od strony ulicy Marszałkowskiej układano zwłoki, leżało już pięć lub sześć ciał. To był koszmarny widok, krew, ludzkie szczątki. Aż nie chce się wierzyć, że minęło już ćwierć wieku, 25 lat życia okaleczonych rodzin" - powiedział PAP brat jednej z pracownic archiwum.

"Byłam tego dnia w banku, kilkakrotnie wchodziłam i wychodziłam, kręciłam się po okolicy. Pamiętam, jak po wybuchu ludzie tłoczyli się z i do przejścia podziemnego. Bardzo szybko przyjechały milicyjne +budy+. Ustawiono je tak, żeby jak najwięcej zasłaniały" - wspominała Irena Miszkowska.

Wkrótce po tragedii podjęto decyzję o odbudowie gmachu. Do  odbudowanej Rotundy pracownicy weszli pod koniec października 1979 r.

oj, pap