Kto zamiast Belki?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do środy, do godz. 8.00., posłowie mają czas na zgłoszenie kandydatur na premiera. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie zostanie przedstawiony żaden kandydat.
Toczące się od wielu dni rozmowy między ugrupowaniami parlamentarnymi na temat zbudowania większości, która mogłaby zapewnić stabilność nowemu rządowi, nie przyniosły bowiem rezultatu.

14 maja Sejm nie udzielił wotum zaufania rządowi Marka Belki -  inicjatywę tworzenia rządu przejął Sejm. Dwutygodniowy termin, jaki konstytucja daje posłom na wybór premiera i zaproponowanego przez niego składu rządu, upływa w piątek 28 maja.

Początkowo ustalono, że kandydatów na premiera posłowie będą mogli zgłaszać do poniedziałku, 24 maja, do godz. 16.00. Jednak marszałek Sejmu Józef Oleksy, na wniosek Federacyjnego Klubu Parlamentarnego, przedłużył ten termin do środy.

Od momentu gdy stało się jasne, że rząd Belki nie otrzyma wotum zaufania w pierwszym konstytucyjnym kroku, rozpoczęły się rozmowy o wyłonieniu nowej Rady Ministrów na etapie sejmowym.

PSL zachęcone wynikiem głosowania, w którym 262 posłów opowiedziało się przeciw rządowi Belki, usiłowało namówić inne ugrupowania opozycyjne do stworzenia rządu.

Jednak od początku takim pomysłem nie były zainteresowane ani Platforma Obywatelska, ani Samoobrona, ani Socjaldemokracja Polska, które chcą przyspieszonych wyborów. Stało się jasne, że  nie da się stworzyć w Sejmie większości, która wsparłaby taki "opozycyjny" rząd. Do rozmów z PSL nie przystąpiło PiS, z początku dość ostrożnie, ale jednak przychylnie odnoszące się do pomysłu powołania takiego gabinetu.

Wówczas do intensywnej akcji przekonywania PSL do poparcia rządu Marka Belki przystąpił SLD. Ludowcy konsekwentnie domagali się zarówno zmian w programie rządu, jak i sprzeciwiali się temu, by  premierem był Marek Belka. Swój sprzeciw podtrzymali również podczas ostatniego spotkania w ubiegły piątek i oświadczyli, że  uważają rozmowy z Sojuszem na temat rządu za zakończone. Również politycy SLD ocenili, że rozmowa o koalicji z PSL "nie jest już na  czasie".

Po zakończeniu rozmów z PSL, Sojusz, a także prezydent nadal liczą na przekonanie SdPl. Jej liderzy konsekwentnie utrzymują jednak, że Socjaldemokracja mogłaby poprzeć rząd Belki, gdyby zdecydował się on zakończyć misję jesienią tego roku i zostałyby wtedy przeprowadzone przyspieszone wybory.

"Technicznie" zgłoszenie wniosku z nazwiskiem kandydata na  premiera nie jest zbyt trudne - wystarczy, by podpisało się pod  nim 46 posłów. Jednak politycy uważają, że zgłaszanie kandydata bez zapewnienia mu odpowiedniego poparcia nie ma sensu.

W sejmowy etapie premier oraz zaproponowany przez niego skład Rady Ministrów wybierany jest bezwzględną większością głosów w  obecności co najmniej 230 posłów.

Jeśli Sejmowi nie uda się wyłonić premiera, inicjatywa powróci do  prezydenta. Będzie on miał 14 dni na powołanie premiera i - na  jego wniosek - pozostałych członków rządu. Następnie Sejm ma dwa tygodnie na głosowanie nad wotum zaufania dla nowego rządu. W tym trzecim już etapie powoływania rządu, by uzyskał on wotum zaufania, wystarczy zwykła większość głosów.

Według konstytucji, jeśli w trzecim etapie nie uda się wybrać rządu, prezydent skraca kadencję parlamentu i ogłasza przyspieszone wybory. Przeciwnicy takiego rozwiązania straszą, że  oznacza to, iż kolejne wybory mogłyby się odbyć już w sierpniu.

Niemal wszystkie ugrupowania zgadzają się, że nie jest to termin korzystny. Te, które opowiadają się za przyspieszonymi wyborami, za lepsze rozwiązanie uważają termin jesienny.

Marszałek Sejmu Józef Oleksy powiedział we wtorek dziennikarzom, że uzgodnił z premierem Markiem Belką, iż w trzecim kroku konstytucyjnym, kiedy inicjatywa w sprawie rządu przechodzi ponownie do prezydenta, głosowanie nad wotum zaufania dla Rady Ministrów odbędzie się dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego.

sg, pap