Ścigani: Szmajdziński i Dukaczewski

Ścigani: Szmajdziński i Dukaczewski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych złoży zawiadomienie o przestępstwie, które mieli popełnić szef Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marek Dukaczewski i minister obrony Jerzy Szmajdziński.
Wniosek ma związek z  "dziką lustracją" byłego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Mieczysława Tarnowskiego.

Pięciu członków komisji było za tym wnioskiem, trzech (z SLD i  Unii Pracy) było przeciw, jeden (z SdPl) wstrzymał się.

Szmajdziński jest zdumiony "takim trybem wydawania osądów przez komisję".

Autor wniosku Zbigniew Wassermann (PiS), powiedział w czwartek dziennikarzom, że Dukaczewski nie dopełnił swych obowiązków, nie  przekazując rzecznikowi interesu publicznego Bogusławowi Nizieńskiemu materiałów lustracyjnych Tarnowskiego oraz  przekroczył swe uprawnienia, blokując jego awans generalski. Według posła PiS, Szmajdziński, wiedząc o tym, zaniechał zaś swych obowiązków nadzoru nad szefem WSI.

Jan Sieńko, nowy wiceprzewodniczący komisji (SLD), był przeciwny wnioskowi, bo tytuł wniosku komisji przesądza, że doszło do  przestępstwa, "czego komisja nie udowodniła". Według niego, w  całej sprawie ze strony WSI doszło nie do przestępstwa, lecz tylko do "uchybień".

Bogdan Lewandowski (SdPL), który wstrzymał się od głosu, powiedział, że zawiadomienie nie obejmuje poprzedniego szefa WSI za rządów Jerzego Buzka, gen. Tadeusza Rusaka. "Cała sprawa zaczęła się od niego; gdyby on poinformował rzecznika, nie byłoby całej sprawy" - dodał. Przyznał, że także i Dukaczewski "powinien zachować się inaczej".

W związku ze sprawą Tarnowskiego, w lipcu speckomisja wystosowała do premiera Marka Belki dezyderat, w którym zwróciła się o objęcie WSI "szczególnym nadzorem". Ostatnio komisja dostała odpowiedź, której w imieniu premiera udzielił Szmajdziński. "Odnieśliśmy wrażenie, że minister Szmajdziński wziął w obronę swego podwładnego, gen. Dukaczewskiego" - mówił Konstanty Miodowicz (PO).

Szmajdziński powiedział w czwartek PAP, że jest "zdumiony takim trybem wydawania osądów przez komisję". "Kierowanie sprawy do  prokuratury jest utożsamiane z tym, że komisja wie, co mówi. Żeby ustalić, czy ja miałem właściwą kontrolę nad gen. Dukaczewskim i  WSI wystarczyłaby rozmowa. A komisja nigdy na takie spotkanie mnie nie zaprosiła" - dodał. "Traktuję więc to jako swego rodzaju sąd kapturowy, w którym obwiniany nie ma możliwości przedstawienia swoich racji" - podkreślił szef MON.

Sam Dukaczewski wiele razy podkreślał, że nie złamał prawa w  sprawie Tarnowskiego.

W marcu, gdy Tarnowskiego przedstawiono do nominacji generalskiej, jego ówczesny przełożony, szef ABW Andrzej Barcikowski, w ostatniej chwili wycofał "ze względów formalno- prawnych" wniosek o awans, zatwierdzony już przez prezydenta i  premiera. Według prasy, awans zablokowały WSI, bo uznały, iż  Tarnowski zataił, że był tajnym współpracownikiem wojskowych służb specjalnych PRL. Jak podawała prasa, WSI nie przekazały materiałów mających o tym świadczyć rzecznikowi, wykorzystały je za to do  zablokowania awansu. WSI zaprzeczały, ale Barcikowski przyznał, że  szef WSI dzwonił do niego z "zastrzeżeniami" co do Tarnowskiego.

Nizieński złożył już wcześniej w prokuraturze zawiadomienie o  możliwości przestępstwa nieprzekazania materiałów przez WSI, które na mocy ustawy lustracyjnej powinny doń trafić. Śledztwo w tej sprawie wszczęła tez już Wojskowa Prokuratura Okręgowa w  Warszawie. Według Sieńki, zakres tego śledztwa jest inny niż  zakres czwartkowego zawiadomienia komisji.

Komisja kontynuowała też w czwartek wyjaśnianie, czy Agencja Wywiadu (AW) działała zgodnie z prawem przeglądając wiosną tego roku "teczkę" premiera Marka Belki. Nie zgłosiło się jednak dwóch wezwanych świadków; sprawa będzie kontynuowana. Posłów interesuje, czemu znów zdecydowano się na przeglądanie "teczki" (znajdującej się w Instytucie Pamięci Narodowej), chociaż w 2001 r. wgląd do  niej mieli funkcjonariusze ówczesnego Urzędu Ochrony Państwa. Wątpliwości posłów budziło też to, czemu sprawdzeniem "teczki" zajęła się AW, a nie ABW. W trakcie prac komisja ustaliła już, że  "teczkę" Belki kopiowano także w UOP w 1997 r.

Nowym szefem komisji został w czwartek poseł Samoobrony Andrzej Grzesik.

sg, pap