Jamroży: jestem ofiarą własnego sukcesu (aktl.)

Jamroży: jestem ofiarą własnego sukcesu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds PZU, były prezes tej firmy Władysław Jamroży w oświadczeniu przedstawiał swoją pracę w PZU jako pasmo menedżerskich sukcesów.
Twierdził, że stawiając - jak to określił - kolosa na glinianych nogach, jakim był PZU, mocno na ziemi - naraził się potężnym siłom, nie zainteresowanym umacnianiem spółki.

B. prezes PZU w latach 1997-2000, a wcześniej, od 1994 roku członek zarządu i od maja 1996 roku prezes PZU Życie, przedstawił się jako sprawny, dbający o działanie zgodne z prawem menedżer, który stał się ofiarą rozgrywek polityków. "Byłem wykorzystywany instrumentalnie (...) stałem się ofiarą tego sukcesu" - mówił.

Na potwierdzenie swoich sukcesów w PZU przytaczał dane finansowe spółki. Zaprzeczył jednak, jakoby kiedykolwiek mówił prezesowi Eureko Joao Talone o swoich szerokich wpływach politycznych. O  takich zapewnieniach Jamrożego mówił Talone w zeznaniach przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie.

Przesłuchanie Jamroży zaczął prawie dwugodzinnym oświadczeniem, w  trakcie którego "zasypał" posłów różnymi dokumentami.

Jeśli idzie o prywatyzację PZU, twierdził, że nie miał wpływu na jej przebieg i strategię. Jego zdaniem, zajmowała się nią ówczesna wiceminister skarbu Alicja Kornasiewicz. Była wiceminister podczas czwartkowych zeznań twierdziła z kolei, że jej zaangażowanie w prywatyzację spółki było niewielkie.

Według Jamrożego, po przedstawieniu krytycznej opinii zarządu PZU i PZU Życie o forsowanej przez ministerstwo koncepcji prywatyzacji, usłyszał od Kornasiewicz "że PZU jest przedmiotem, a nie podmiotem prywatyzacji". W 1998 roku minister skarbu Emil Wąsacz zabronił członkom zarządu PZU wypowiadania się na temat prywatyzacji tej spółki.

Mimo to, w ocenie Jamrożego, konsorcjum Eureko nie było preferowane przez ministerstwo skarbu w procesie prywatyzacyjnym PZU. B. prezes PZU twierdził, że "Eureko przedstawiało wizję PZU SA jako członka aliansu grupy Eureko" i dopiero późniejsze zmiany w statucie PZU ujawniły wpływ Eureko na zarządzanie spółką (miało połowę członków rady nadzorczej). Zdaniem Jamrożego, Eureko po prostu chciało przejąć PZU.

Jamroży opowiadał również o niejednoznacznym stosunku Eureko do  sprzedaży posiadanych przez PZU i PZU Życie akcji BIG BG. Twierdził, że choć Eureko jeszcze w lipcu 1999 roku proponowało podpisanie umowy gwarantującej utrzymanie akcji BIG BG, potem przestało się tym interesować.

PZU, jak twierdził, traktował natomiast inwestycję w akcje BIG BG wyłącznie jako lokatę, na której można dobrze zarobić. Stąd podpisanie umowy z Deutsche Bankiem, która w  styczniu 2000 roku umożliwiła przejęcie niemieckiemu bankowi na  kilka miesięcy kontroli nad BIG BG. Twierdził, że zaproponował sprzedaż akcji BIG BG Banco Comercial Portuguęs i Eureko. Przypomniał, że starania DB o akcje BIG BG posiadane przez PZU były publicznie znane.

Jamroży zarzucił prominentnym politykom AWS, że "kwestowali" u niego w sprawach różnych inwestycji. Mówił na przykład o naciskach politycznych w sprawie TV Familijnej. Były szef AWS Marian Krzaklewski miał je wywierać na członków zarządu PZU, by szybko podjęli decyzje w  sprawie jej finansowania. Wymienił kilka spotkaniach władz różnych spółek z Krzaklewskim i innymi politykami AWS. Jako miejsce tych spotkań Jamroży podał siedzibę Telewizji Familijnej. Na tych spotkaniach "Krzaklewski dawał do zrozumienia, że jest patronem całego przedsięwzięcia". Jedno ze spotkań odbyło się w restauracji w hotelu poselskim. Mieli w nim brać udział: Andrzej Szkaradek, Andrzej Chronowski, Grzegorz Wieczerzak oraz Krzaklewski i  Jamroży. "Na tym spotkaniu (Krzaklewski) starał się nas zmobilizować do podjęcia decyzji w tej sprawie" - powiedział.

To właśnie sprawa TV Familijnej - według Jamrożego - miała być jednym z powodów jego odwołania w 2000 roku z  funkcji prezesa. Jak twierdził odmówił wówczas jej finansowania. Innym z powodów była umowa sprzedaży akcji BIG BG Deutsche Bankowi. "Jej realizacja miała nastąpić wtedy, gdy to panu będzie wygodne, a nie wtedy, a gdy to będzie najwygodniejsze dla PZU" - mówił Jerzy Czepułkowski (SLD).

Zdaniem Jamrożego, jego zawieszenie w pełnieniu funkcji prezesa PZU pod koniec stycznia 2000 było konsekwencją tej umowy, a o  zawieszeniu zdecydował ówczesny minister skarbu Emil Wąsacz, "wprowadzony w błąd" prawdopodobnie przez Mariana Krzaklewskiego. Jamroży zapewniał, że Deutsche Bank nie obiecywał mu niczego w  zamian za podpisanie przez PZU i PZU Życie umów w sprawie sprzedaży posiadanych przez te spółki akcji BIG Banku Gdańskiego.

Zeznania b. prezesa Eureko Joao Talone o tym, że wspólnie z b. prezesem PZU Życie Grzegorzem Wieczerzakiem domagali się wynagrodzenia w wysokości po 1 mln dolarów netto, Jamroży nazwał "insynuacjami" . O służby specjalne i kontakty z politykami AWS pytał Jamrożego Bogdan Lewandowski (SdPl). Na pytanie, czy spotykał się z  funkcjonariuszami służb specjalnych, Jamroży odpowiedział, że w  PZU Życie, PZU SA i Totalizatorze Sportowym (gdzie pracował później) "była taka praktyka" wizyt pracownika departamentu ochrony interesów ekonomicznych państwa, który pytał np. o to, czy  prezes nie widzi zagrożeń dla kierowanej przez siebie spółki.

Lewandowski pytał też o niektórych polityków prawicy. Jamroży zeznał, iż nie sądzi, by za jego osobą mógł lobbować - "ze względów osobistych" - polityk AWS Andrzej Szkaradek. Jego zdaniem, Szkaradek zachował do niego urazę za to, iż nie zapobiegł przesłaniu zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa w NFI, w którego władzach zasiadała córka tego polityka.

Mirosława Kaszę - współpracownika Mariana Krzaklewskiego -  Jamroży scharakteryzował następująco: "Był osobą, która się kręciła wokół pana Krzaklewskiego. W imieniu pana Krzaklewskiego kontaktował się z różnymi osobami w biznesie, z prezesami. (Osoba) bardzo trudna do prowadzenia dyskusji; z wielką ekwilibrystyką trzeba było omijać te rafy polityczne".

ss, pap