Szef krakowskiego CBŚ odwołany

Szef krakowskiego CBŚ odwołany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komendant Główny Policji odwołał naczelnika Centralnego Biura Śledczego w Krakowie Jacka P. Powodem jest wydanie przez naczelnika pozytywnej opinii i pozwolenia na broń dla przestępcy, z której 2 sierpnia zastrzelił on dwie osoby.
Oprócz naczelnika odwołanych zostało pięciu pracowników CBŚ, m.in. były naczelnik krakowskiego CBŚ - obecnie naczelnik CBŚ w Rzeszowie Mirosław H., który do niedawna był przełożonym odwołanych policjantów, oraz wicekomendant małopolskiej policji insp. Kazimierz Mruk. Odwołanym funkcjonariuszom CBŚ oprócz odpowiedzialności dyscyplinarnej grozi także odpowiedzialność karna.

"Zmiana na stanowisku zastępcy komendanta ma spowodować, że kadra kierownicza w garnizonie krakowskim będzie składała się z policjantów, którzy zagwarantują większą wykrywalność przestępstw, zwłaszcza ekonomicznych, właściwy nadzór nad podległymi funkcjonariuszami oraz harmonijną współpracę z prokuraturą" - głosi zamieszczony na stronach internetowych KGP komunikat.

Do strzelaniny doszło 2 sierpnia w barze przy ul. Sarmackiej w Krakowie. 48-letni Adam B. podszedł do stolika, przy którym siedziała jego była partnerka razem z ojcem i znajomym, i zaczął strzelać. 29-letnia kobieta - właścicielka lokalu - zginęła na miejscu, jeden z rannych mężczyzn zmarł kilka godzin później w szpitalu. Sprawca po oddaniu strzałów wyszedł na zewnątrz i sam się zastrzelił.

Jak ustalono, mężczyzna już wcześniej groził śmiercią swojej byłej partnerce, o czym kilka dni przed strzelaniną zawiadomiła ona policję. W dniu śmierci miała w tej sprawie zeznawać na policji, ale przełożyła wizytę.

Krakowska prokuratura bada, dlaczego Adam B. kilka miesięcy wcześniej otrzymał pozwolenie na broń. Śledztwo w tej sprawie toczy się osobno, niezależnie od postępowania w sprawie strzelaniny. Swoje postępowanie przeprowadziła także policja. Jego efektem są m.in. odwołania funkcjonariuszy.

Jak informowała po strzelaninie policja, Adam B. posiadał broń legalnie. Uzyskał pozwolenie, ponieważ kilka miesięcy wcześniej strzelano do niego, i pozytywnie przeszedł całą procedurę stosowaną w takich przypadkach. Tą sprawą zajmowało się Centralne Biuro Śledcze. Według prokuratury, fakt grożenia komuś pozbawieniem życia nie jest wystarczającą przesłanką do udzielenia mu pozwolenia na broń.

Tymczasem po strzelaninie z krakowskimi mediami kontaktował się Jacek M., pseud. Marchewa (według policji przywódca jednej z krakowskich grup przestępczych, czemu on sam zdecydowanie zaprzecza). Informował on, że to Adam B. groził innym osobom pozbawieniem życia i że jego zachowanie opisał w liście do ministra sprawiedliwości - po tym, jak w "Gazecie Krakowskiej" powiązano go z zamachem na jego życie. Prokurator rejonowy dla Krakowa Krowodrzy potwierdził we wtorek w rozmowie z PAP, że list Jacka M. znajduje się w aktach sprawy dotyczącej zamachu na Adama B. Podał także, że jego autor nie stawił się na wyznaczone w maju i sierpniu terminy przesłuchań.

pap, ss