Angielski dla posłów. "Żeby nie było wstydu"

Angielski dla posłów. "Żeby nie było wstydu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Od października ruszają intensywne kursy angielskiego dla posłów. To jeden z elementów przygotowań do 1 lipca 2011, kiedy Polska przejmie prezydencję w Unii Europejskiej. Lekcje nie będą obowiązkowe. Miejmy nadzieję, że ci, którzy z nich nie skorzystają będą przez pół roku trzymać się zasady "milcz waść, wstydu oszczędź".
Kancelaria Sejmu postanowiła zafundować posłom kursy angielskiego, by nie było wstydu, gdy od lipca na Wiejską zaczną się zjeżdżać zagraniczne delegacje. W czasie polskiego przewodnictwa w UE cała Europa nie tylko będzie na nas patrzeć, ale też nas odwiedzać. Zagraniczni parlamentarzyści będą chcieli się spotkać, porozmawiać, powymieniać doświadczeniami. I tutaj na pomoc przychodzi naszym posłom Kancelaria Sejmu z ofertą intensywnych kursów angielskiego. Lecz czy to pomoże otworzyć usta naszym politykom, w momencie, w którym, jak mówi Jerzy Brudnik z PO, "nie może być wstydu"?

Tadeusz Iwiński z SLD, który zna 10 języków obcych, przyznaje, że coraz więcej posłów mówi po angielsku. Jednak podczas delegacji zagranicznych wciąż bardzo często zdarzają się kuriozalne sytuacje. - Polscy posłowie, gdy ktoś do nich podchodzi i zagaduje w języku angielskim, po prostu uciekają - mówi Iwiński.

Godzina była podła

Jeden z polityków Platformy przyznaje, że wśród posłów znajomość angielskiego jest nędzna. - Paradoksalnie nie ma co się dziwić, bo w naszej pracy języki obce rzadko się przydają. No i do tego kursy nauki angielskiego, które były organizowane w ubiegłych latach, zaczynały się o godzinie 7 rano. To strasznie podła pora - mówi.

Pozostaje mieć nadzieję, że nowe kursy nie będą odbywać się o "podłej porze", tylko w normalnych godzinach. A to, że normalne godziny przypadają na czas pracy w Sejmie? Jak to się mówi po angielsku, "whatever".

up, Tok.fm