„Popatrz na tę krowę, ona jest cała obesrana, wszystko obeschło już na sierści! (…) A ten kombajn, jak długo już nie pracuje? Po coście go rozebrali? Leonidzie Wasilijewiczu zapisz numer i ustal jak długo już nie pracuje jeden i drugi importowany kombajn”. Taki właśnie micro management uprawia już trzecią dekadę jedyny prezydent, jakiego miała Białoruś.
Cytat pochodzi z jego wizyty w kombinacie mlecznym „Kupałowskoje” w Obwodzie Mohylewskim we wschodniej Białorusi. Wizyta została oczywiście pieczołowicie udokumentowana z kilku kamer, profesjonalnie zmontowana, a następnie wyemitowana w państwowej telewizji oraz na kanale Agencji Informacyjnej BelTA na YouTube. Tytuł filmu brzmi: „Ostatnia kropla: co stało się przyczyną trudnych posunięć kadrowych Łukaszenki w Obwodzie Mohylewskim”.
Kosa w kosę z Depardieu
Z takimi właśnie obrazkami kojarzymy Łukaszenkę. Pojawia się w grupie oficjeli w fabryce albo na farmie z gospodarską wizytą. Ruga lokalnych czynowników za każde niedociągnięcie i brak dbałości o mienie państwowe. Czasami ich zwalnia, czasami udzieli wskazówek na miejscu, a czasami zagrozi odsiadką. W takich okolicznościach między tokarkami albo kombajnami potrafił już zwalniać ministrów i dyrektorów w państwowych kombinatach.
Ten styl rządzenia pokazuje, że można wyjąć człowieka z kołchozu, ale kołchozu z człowieka wyjąć się nie da. Podobne wrażenie można odnieść, kiedy publikowane są oficjalne zdjęcia z wykopków, na których prezydent Białorusi w krótkich spodenkach pakuje ziemniaki do worka, prezentując w pełnej krasie zgrubiałe od pracy ręce.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.