Kandydat popierany przez PiS miał przed pierwszą turą wyborów prezydenckich lepszą kampanię wyborczą niż Rafał Trzaskowski. Jego sztab zorganizował trzy konwencje, z których ostatnia była fascynującym widowiskiem politycznym. W kampanię zaangażował się prezydent Andrzej Duda, polityk bardzo popularny w elektoracie centroprawicowym. Współpracownicy Nawrockiego wystarali się dla niego o wyjazd do Stanów Zjednoczonych i spotkanie z Donaldem Trumpem w gabinecie owalnym, co ustawiło go w roli poważnego kandydata.
Ponadto Nawrocki pokazał, że zależy mu na wygranej bardziej niż Rafałowi Trzaskowskiemu, który prezentował postawę w stylu: po co ten cały cyrk, skoro już właściwie jestem prezydentem.
Kawalerka wagi ciężkiej
Gdyby nie afera z kawalerką, to Nawrocki niesiony przez łódzką konwencję i spotkanie z prezydentem USA, po pierwszej turze wyborów byłby na pierwszym miejscu wyścigu prezydenckiego. Sprawa kawalerki Jerzego Ż. była jednak na tyle obciążająca, że kampania Nawrockiego straciła impet i błysk. W rezultacie przyszedł na metę jako drugi. A to i tak wielki sukces, bo ta sprawa mogła go zatopić i kto wie, czy nie będzie go ciągnąć na dno przez ostatnie dwa tygodnie kampanii.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.