Ruskie trolle, wieszczące w internecie początek nuklearnej zagłady, znów będą musiały przełknąć własnego gluta: sprzymierzony z Moskwą reżim irański dostał koncertowy łomot, a żaden koniec zachodniego świata nie nastąpił. Przeciwnie: sponiewierana wizerunkowo przez Donalda Trumpa Ameryka złapała trochę dawnego imperialnego wiatru w żagle, pokazując, że jest w stanie wymierzać potężne razy między oczy i nikt nie śmie nic z tym zrobić.
Dla cywilizowanego świata (bo przecież nie dla miłośników pułkownika Putina) dobrze by było, żeby prezydentowi USA spodobały się takie demonstracje siły. Na razie jednak Trump ma inny problem: wszyscy wiedzą, że wyłączenie – choćby i czasowe – z gry Iranu to skutek intrygi izraelskiego premiera Netanjahu. Najpierw wciągnął on Trumpa w bezpośrednie starcie z Iranem, by potem, jak sam oświadczył, „zaakceptować amerykańską propozycję zawieszenia broni”.
To pewnie do niego Trump krzyczy teraz na X wielkimi literami: ZAWIESZENIE BRONI WESZŁO W ŻYCIE, PROSZĘ GO NIE NARUSZAĆ.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.