Stanisław Karczewski opublikował na Twitterze zdjęcie ze swojego dyżuru w szpitalu. Na fotografii widać, że wykonuje on pacjentce badanie USG. „Jedni protestują, inni pracują” – napisał senator komentując protest medyków, który odbył się 11 września w Warszawie. „Potrzebny dialog, dialog jeszcze raz dialog. Pomimo gotowości premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego nie widać chęci protestujących do konstruktywnych rozmów” – ocenił polityk.
Medycy o słowach Stanisława Karczewskiego
W rozmowie z Wirtualną Polską przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Pielęgniarek przypomniała, że senator PiS przeszłości powiedział już bardzo dużo niedobrych rzeczy o polskich medykach. – Jego słowa to nie jest głos całej służby zdrowia. To jest po prostu bardzo nieeleganckie wobec koleżanek i kolegów – oceniła Dorota Gardias. – My nie opuściliśmy łóżek chorych. Do Warszawy przyjechali tylko ci, co mogli sobie na to pozwolić. Duża część naszych koleżanek i kolegów pozostała w szpitalach na dyżurach – stwierdziła dodając, że senator jedną nogą w medycynie, drugą z kolei w polityce i partii rządzącej.
– Uważam, że takich ludzi, którzy nie widzą rzeczywistości, tylko mają ją rano przekazaną w SMS-ie od szefa, trzeba omijać z daleka – oceniła.
W podobnym tonie wypowiedziała się dr Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych. – Jedni pracują i udają, że system ochrony zdrowia działa prawidłowo. Drudzy protestują, bo zdają sobie sprawę z poziomu patologii, skali niedofinansowania, przemęczenia medyków i wiecznej bylejakości – skomentowała słowa polityka PiS. Według specjalistki „zamknięcie oczu na problem nie spowoduje, że ten zniknie”.
Czytaj też:
Największy protest w służbie zdrowia od lat. Medyków wsparła Agrounia