Na manifestacji zwołanej przez Donalda Tuska pojawił się także jeden z liderów Nowej Lewicy. Robert Biedroń podkreślał ze sceny, że Polska w Unii Europejskiej to wybór cywilizacyjny.
Protest Warszawa. Biedroń o Lechu Kaczyńskim
Europoseł zaznaczył, że obecność w UE to nadzieja dla wielu milionów Polek i Polaków na lepszą przyszłość. – Dlatego musimy dzisiaj obiecać, że UE, której bronimy, to będzie Unia Europejska, w której nasze matki, siostry, babki, przyjaciółki, będą czuły się bezpiecznie. I żaden drań nigdy więcej nie podniesie na nie ręki. Żaden drań, nie będzie próbował ograniczyć waszych, dziewczyny, kobiety, praw, bo UE też jest kobietą – zapewnił.
Polityk stwierdził również, że w 12. rocznicę podpisania traktatu lizbońskiego z Warszawy musi iść jasny sygnał. – Podpisywał go bohater Prawa i Sprawiedliwości, były prezydent Lech Kaczyński. Gdyby Lech Kaczyński żył, dzisiaj wstydziłby się za swojego brata. Bo Lech Kaczyński stałby dzisiaj tutaj z nami – mówił Robert Biedroń.
Protest Warszawa. Groźby pod adresem Biedronia
Jak się okazuje, nie wszystkim przypadło do gustu przemówienie eurodeputowanego. Polityk pokazał w mediach społecznościowych screen wiadomości, którą otrzymał od osoby przedstawiającej się jako Janusz Kowalski. W mailu zatytułowanym „Działalność wywrotowa Biedronia” pojawiło się mnóstwo wulgaryzmów i obraźliwych słów oraz liczne groźby.
Zdaniem polityka „wiadomość, którą otrzymał i ten bijący hejt to efekt ciągłej polaryzacji społeczeństwa, przyzwalania na wypowiedzi takich ludzi jak poseł Grzegorz Braun i ciągłego jadu sączonego z ulicy Woronicza”.
Czytaj też:
Narodowcy zagłuszali uczestniczkę PW na proteście w Warszawie. Gowin reaguje