Politycy w rozmowie z „Faktem” przyznali, że dotknął ich kryzys i także muszą oszczędzać. – Większe zakupy muszę odłożyć na dalszą przyszłość, stosuję dyscyplinę finansową. Zwracam uwagę nawet takie rzeczy jak obniżki cen chleba czy bułek w markecie – zadeklarował Przemysław Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości. Na ceny kupowanych produktów zwraca także uwagę jego partyjny kolega z Senatu. – Jak nie muszę, to nie kupuję – wtórował mu Stanisław Karczewski.
Inflacja w Polsce. Jak radzą sobie z nią posłowie?
Artur Dziambor z Konfederacji wskazał, że w grudniu zapłacił dwa razy wyższy rachunek za gaz niż w tym samym miesiącu w zeszłym roku. – Nie jestem w stanie wytworzyć zbyt dużych oszczędności. Radzimy sobie, ale oszczędności topnieją. Zarobki są zamrożone, a ceny rosną – żalił się polityk.
Małgorzata Tracz z Zielonych zwróciła uwagę na coraz wyższe koszty utrzymania mieszkania, czy opłat za usługi. Aby oszczędzić, nie pojedzie w tym roku na zagraniczne wakacje. – Uważam, że trzeba teraz ostrożnie wydawać pieniądze. Sama planuję skromny wakacyjny wypoczynek niedaleko Wrocławia w przyszłym roku – tłumaczyła posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Polityk Lewicy o kryzysie: Ja zarabiam dobrze
O inflację nie martwi się z kolei Marek Dyduch z Lewicy. – Ja zarabiam dobrze, więc sam nie odczuwam inflacji, ale oczywiście nie lekceważę tego zjawiska, rozumiem, że niektórym ludziom jest bardzo ciężko. Mnie się dobrze powodzi, więc jeśli mogę komuś pomóc z rodziny w problemach finansowych to to robię – zapewnił polityk.
Czytaj też:
Ile zapłacimy za chleb w 2023 roku? Złotówka więcej to minimumCzytaj też:
Tego obawiają się Polacy. Nowy sondaż nie pozostawia złudzeń
