Referendum w sprawie aborcji? „Hołownia był w seminarium i przyrzekał wierność biskupom”

Referendum w sprawie aborcji? „Hołownia był w seminarium i przyrzekał wierność biskupom”

Selfie polityków Polski 2050 i PO z Barbara Kurdej-Szatan
Selfie polityków Polski 2050 i PO z Barbara Kurdej-Szatan Źródło:X / @HannaGillPiatek
W środę 1 marca w programie „Fakty po Faktach” w TVN24 posłanki Beata Maciejewska i Hanna Gill-Piątek dyskutowały na temat postulatu referendum aborcyjnego. Obie były przeciwne pomysłowi PSL i Polski 2050, choć obie z różnych powodów.

Przedstawicielka Lewicy stwierdziła, że Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia rozmawiają o sprawach kobiet odpowiednio jak wójt z plebanem, tymczasem to one same powinny decydować w sprawie tak dla nich istotnej. – Chcą wtłaczać kobiety w swoje normy. Nie jesteśmy już w tych czasach, kiedy panowie w sutannach decydowali o tym, co może robić kobieta – mówiła Maciejewska.

Posłanka podkreśliła, że nawet naruszony kompromis aborcyjny był ustalany między mężczyznami: tymi w parlamencie i tymi z Kościoła Katolickiego. – Hołownia był w seminarium i przyrzekał wierność biskupom, Kosiniak-Kamysz jest prezesem partii konserwatywnej. Tych dwóch panów ogłasza, jakie kobiety będą miały prawa w 2023 roku w środku Europy – podsumowała krytycznie. – Referendum może i tak, ale tylko wtedy, gdy wyłącznie kobiety będą brały w nim udział – stwierdziła ostatecznie.

Gill-Piątek o aborcji: Sejm jest zawsze bardziej konserwatywny niż społeczeństwo

Hanna Gill-Piątek, do niedawna partyjna koleżanka Szymona Hołowni, a obecnie posłanka niezrzeszona, przypomniała o trzech podejścia środowisk lewicowych do referendum ws. aborcji. – Zaakceptowałabym to rozwiązanie pod jednym warunkiem, że byłoby już teraz, od razu po wyborach – oświadczyła.

Parlamentarzystka zaznaczyła jednak, że Sejm jest zawsze bardziej konserwatywny niż społeczeństwo. A skoro według sondaży społeczeństwo już teraz chce łatwiejszego dostępu do aborcji, to może jest dobry moment na taką decyzję. Jej zdaniem powinni ją jednak podjąć politycy, bez referendum, ponieważ obecne media przeprowadziłyby kampanię, która mogłaby zabetonować prawo aborcyjne w Polsce na lata. W tej kwestii zgodziła się z nią posłanka Maciejewska, mówiąca o mediach sterowanych, a nie publicznych.

Maciejewska: Musimy jechać do Finlandii, prosić o wsparcie tamtejszą premier?

– O wiele łatwiejsze jest, żeby politycy w Sejmie posłuchali ludzi i dali kobietom prawa, które dzisiaj kobiety mają w innych krajach Europy. Polki nie są w niczym gorsze od Szwedek, Finek. Jutro jadę do premier Finlandii Sany Marin, rozmawiać z nią o bezpiecznej aborcji dla Polek.

Do czego to dochodzi, że musimy z Polski jechać do Finlandii, prosić o wsparcie tamtejszą premier? – pytała Maciejwska. Przypomniała, że na liście Lewicy nie ma ani jednej osoby, która by nie zapowiadała jasno chęci złagodzenia prawa aborcyjnego.

Czytaj też:
Hołownia i Kosiniak-Kamysz podpisali porozumienie. Wśród postulatów kwestie płac i aborcji
Czytaj też:
Przyjaciółka Jana Pawła II patronką oddziału dla noworodków? „To wybór skandaliczny”