Posłanka Lewicy zawieszona w prawach członka partii. Nagrał ją były pracownik jej biura

Posłanka Lewicy zawieszona w prawach członka partii. Nagrał ją były pracownik jej biura

Beata Maciejewska
Beata Maciejewska Źródło:Flickr / Klub Lewicy
Beata Maciejewska od maja jest zawieszona w prawach członka Lewicy. Posłanka miała rzekomo stosować mobbing i łamać prawa pracownicze. Polityk zaprzecza zarzutom.

„Gazeta Wyborcza” poinformowała, że były pracownik biura poselskiego Beaty Maciejewskiej przez wiele miesięcy nagrywał polityk. Na niemal 30 godz. nagrań, do których dostęp ma mieć tylko kilka osób w Lewicy, Maciejewska miała źle wypowiadać się o swoich współpracownikach, mobbingować ich oraz naruszać ich prawa pracownicze. Polityk miała także krytykować kierownictwo partii i współprzewodniczącego Włodzimierza Czarzastego.

Kierownictwo Lewicy skierowało zawiadomienie do prokuratury na jedną ze swoich posłanek

„GW” nie udało się dotrzeć do nagrań, ale ustaliła, że są one na tyle mocne, że zdecydowano się od maja zawiesić Maciejewską w prawach członka partii. Informację potwierdzi rzecznik Nowej Lewicy Marek Kacprzak. Dodatkowo kierownictwo partii skierowało wobec posłanki zawiadomienie do , co miał poprzeć przyjaciel Maciejewskiej i jej polityczny patron .

Sprawa miała zostać także skierowana do sądu partyjnego, który wciąż się nią zajmuje. Nie wiadomo, jak to wszystko wpłynie na kształtowanie list do zbliżających się wyborów parlamentarnych. Maciejewska przekonuje, że chodzi o próbę zdyskredytowania jej przed wyborami, aby uniemożliwić jej start. Polityk zaprzeczyła, że na nagraniach są dowody na to, że stosowała mobbing lub łamała prawa pracownicze.

Posłanka Lewicy tłumaczy się z zarzutów o rzekomy mobbing i łamanie praw pracowniczych

Maciejewska przekonywała, że znajdują się tam jej „prywatne rozmowy z pracownikiem biura o innych osobach”. Tłumaczyła, że nagrania pochodzą sprzed ponad dwóch lat, kiedy miał miejsce trudny proces łączenie się Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Wiosny Biedronia. – Wypowiadam się tam krytycznie o różnych osobach z partii czy naszego środowiska, opowiadam, jak mi się z niektórymi ludźmi nie najlepiej współpracuje, także z naszego biura, ale nie ma mowy o mobbingu – mówiła.

Posłanka Lewicy podkreśliła, że nie spodziewała się tego, że dyrektor jej biura będzie ją nagrywał podczas pracy. – Z tym pracownikiem rozstałam się już dwa lata temu w zgodzie. Nawet zorganizowaliśmy mu imprezę pożegnalną – wyjaśniła. Podsumowała, że nagrania zostały pocięte i zmontowane, aby wypadła na nich jak najgorzej.

Czytaj też:
Pląsy Czarzastego i Scheuring-Wielgus na scenie. W nietypowy sposób zwrócili się do liderów Zjednoczonej Prawicy
Czytaj też:
Kłótnia posłanek KO i Lewicy. „Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej”

Źródło: Gazeta Wyborcza