Siemoniak: Prezydent nie będzie chciał się pakować w bezsensowną szarpaninę

Siemoniak: Prezydent nie będzie chciał się pakować w bezsensowną szarpaninę

Tomasz Siemoniak w sztabie wyborczym KO
Tomasz Siemoniak w sztabie wyborczym KO Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Tomasz Siemoniak w poniedziałek 16 października pojawił się w programie „Gość Radia Zet”. Podkreślał swoją radość z wyniku wyborczego opozycji i wyrażał przekonanie, że uda jej się stworzyć rząd.

Jak stwierdził na samym początku rozmowy wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, „Polacy się obudzili z trzema zwycięzcami”. Jego zdaniem „daje to czas pewnej ciszy politycznej”. Jednocześnie zapewnił, że nie oznacza to ciszy pomiędzy przywódcami partii opozycyjnych. – Liderzy ze sobą bez przerwy rozmawiają, relacje są lepsze niż kiedykolwiek – podkreślał.

Siemoniak: Prezydent nie będzie brał pod uwagę Morawieckiego

Poseł KO zwracał uwagę, że obecna rzeczywistość polityczna w kraju jest dość skomplikowana. – 30 lat praktyki demokratycznej w Polsce nie przywiodło do takiej sytuacji jaką mamy teraz, że zwycięzca nie ma większości, jest izolowany – mówił. Podkreślał, że nie wierzy w to, iż ktokolwiek chciałby rządzić z PiS-em.

Zagadnięty o swoje przewidywania co do stanowiska prezydenta Andrzeja Dudy, wyrażał nadzieję na osiągnięcie porozumienia. – Po co miesiąc szarpaniny? – pytał. Stanowczo wykluczył kandydaturę zwłaszcza jednego polityka PiS-u. – Uważam, że prezydent nie będzie brał pod uwagę Mateusza Morawieckiego – oznajmił.

– Mamy nową rzeczywistość, wyniki stworzą nową rzeczywistość. Uważam, że prezydent, gdy zobaczy wyniki, to nie będzie chciał się pakować w bezsensowną szarpaninę – przekonywał Siemoniak. – Polska nie może czekać tygodniami tylko dlatego, że PiS przegrał wybory – dodawał. – Im prędzej to tamtejsi politycy zrozumieją, tym lepiej – zakończył.

Procedura formułowania nowego rządu. Krok po kroku

Gdy wyniki będą znane oficjalnie, rozpocznie się proces obsady najważniejszych stanowisk. Procedurę formułowania nowego rządu precyzyjnie określa konstytucja. Wyróżniono w niej trzy drogi wyłonienia gabinetu – podstawową i dwie zapasowe, jeśli pierwsza nie zakończy się sukcesem.

W ciągu 30 dni od wyborów prezydent zwołuje pierwsze posiedzenia . Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji dotychczasowy premier musi złożyć dymisję, a prezydent musi ją przyjąć. Dotychczasowy rząd będzie jednak pełnił swoje obowiązki do czasu powołania nowego.

Wybory odbędą się 15 października, więc pierwsze posiedzenie Sejmu powinno odbyć się najpóźniej 14 listopada. Od daty pierwszego posiedzenia Sejmu liczą się kolejne terminy przewidziane w procedurze wyłaniania rządu.

Ważną rolę odegra prezydent

Co się wydarzy razem? Jeśli wygrałby i uzyskałby samodzielną większość, sprawa byłaby prosta. Związany z obozem władzy desygnowałby premiera wskazanego przez to środowisko, a ten zdobyłby wotum zaufania w Sejmie. Wiemy już jednak, że z takim scenariuszem nie będziemy mieli do czynienia.

Wszystko wskazuje na to, że Andrzej Duda powierzy misję tworzenia rządu reprezentantowi PiS, czyli zwycięskiej partii, choć to trzy komitety opozycyjne – KO, Trzecia Droga i Lewica dysponują liczbą mandatów niezbędną do utworzenia rządu, a PiS ma ich zbyt mało. Taki scenariusz prezydent zapowiadał jeszcze przed wyborami.

– Zwyczajem do tej pory w Polsce zawsze było, że zwycięskie ugrupowanie otrzymywało mandat do tego, by formułować rząd. Nie sądzę, żeby w tym zakresie coś się zmieniło. To jest dzisiaj moje stanowisko – mówił prezydent na antenie Polsat News.

W niedzielę wieczorem potwierdzili to prezydenccy ministrowie. – Prawo do tworzenia rządu ma ten, który zwyciężył w wyborach. Tak jest też w innych państwach i to jest normalna, i naturalna droga. Nie można odbierać tym, którzy zwyciężyli, możliwości stworzenia koalicji – stwierdził w niedzielę na antenie TVN24 Andrzej Dera.

W takiej sytuacji PiS będzie musiało znaleźć poparcie dla swojego rządu, choć wszystko wskazuje na to, że nie zakończy się to sukcesem i uruchomiony zostanie drugi krok procedury powoływania nowego gabinetu. Wówczas , Lewica i Trzecia Droga będą miały możliwość powołania rządu w Sejmie, a prezydent będzie musiał odebrać przysięgi od powołanego w ten sposób gabinetu.

Czytaj też:
Co dalej z 800+? Siemoniak: Co było dane, nie będzie odebrane
Czytaj też:
Siemoniak dla „Wprost”: To co miało być silną stron PiS, legło w gruzach