Dzień narodowego gniewu

Dzień narodowego gniewu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W sobotę w całej Rosji odbyły się demonstracje w ramach akcji „Dzień narodowego gniewu”, organizowane przez lewicujące ugrupowania antyrządowe. Ich uczestnicy mają nadzieję, że do końca roku dojdzie do zmiany władzy. Najgoręcej było w Moskwie, gdzie spalono kukłę mera Moskwy Jurija Łużkowa, donosi "Kommersant".
W moskiewskiej akcji „Dzień narodowego gniewu" brało udział około 500 osób. W manifestacji przeważali członkowie nowo założonego opozycyjnego Lewego Frontu. Pojawili się także działacze takich ugrupowań jak Zmiana i Zjednoczony Front Narodowy. Demonstrujący protestowali przeciwko łamaniu prawa przez władze, a także nielegalnemu stawianiu budynków mieszkalnych przez deweloperów. Wznosili takie hasła jak: „Urzędnicy pamiętajcie o mieszkańcach Moskwy", czy „Rosja wstała z kolan i chodzi na czworaka". Władze wysłały dla ochrony manifestacji OMON. Całe zajście było filmowane przez policję.

Ludzie skandowali, że narodu nie można pokonać. „W Rosji pojawiła się wreszcie siła polityczna, która wywodzi się z nizin społecznych. My nie wierzymy naszej władzy. Ciągle naruszane są nasze prawa – pod naszymi oknami powstają nowoczesne apartamentowce, na budowę których zezwolili skorumpowani urzędnicy. Pozostało nam tylko organizować się i oczekiwać starcia z władzami" – krzyczał jeden z liderów Lewego Frontu Serioga Udalcow. Dodał, że liczy na szybką zmianę elity rządzącej.

Druga co do wielkości manifestacja odbyła się w Petersburgu. Pod pomnikiem Lenina w centrum miasta zebrało się około 250 przeciwników władzy. Wśród nich byli również liderzy partii Jabłoko i Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF). Przedstawiciele obu partii uważają, że władza nic nie robi dla narodu i pogrąża Rosję na arenie międzynarodowej.

W Soczi protestowano przeciwko wywłaszczeniom mieszkańców, którzy wyrzucani są z domów, ponieważ władze potrzebują miejsc na budowę obiektów olimpijskich. Wszystkie manifestacje przebiegały pokojowo, nie potrzebne były większe interwencje sił porządkowych, dodaje dziennik.

kr