Według zwolenników euro, Unia Europejska musi za wszelką cenę ratować wspólna walutę. Inwestorzy i przedsiębiorcy są odmiennego zdania. W ich opinii słabe euro może przynieść chaos i rynkową niepewność. W tym przypadku lepszym rozwiązaniem byłoby przyznanie się do błędu i zastąpienie euro innymi walutami.
Robert Woolnough, autor artykułu w „The Daily Telegraph", twierdzi jednak, że głowy państw europejskich mają plan awaryjny. Projekt ten zakłada, że nawet gdyby euro upadło, unia walutowa zostałaby ocalona. Według hipotezy, Woolnough’a zaraz po likwidacji wspólnej waluty, państwa musiałyby wrócić do swoich narodowych pieniędzy.
Wszelkie kontrakty czy umowy wciąż obowiązywałyby w euro, toteż należałoby wprowadzić tymczasową, neutralną jednostkę rozliczeniową. Działałaby w przeliczeniu 1:1 z euro. Można by ją nazwać „neuro". Stopniowo, neuro zaczęłoby tracić swój charakter tymczasowy i ostatecznie stałoby się nową walutą europejską, zastępując tym samym waluty narodowe i ocalając unię walutową. Taka sytuacja miała już miejsce w styczniu 1999, kiedy euro zastąpiło ECU (European Currency Unit).
KR / The Daily Telegraph