Od wyborów parlamentarnych w czerwcu ubiegłego roku w Czechach utrzymywała się patowa sytuacja. Ugrupowanie Topolanka zdobyło wprawdzie najwięcej głosów w wyborach do Izby Poselskiej, ale wraz z Unią Chrześcijańsko- Demokratyczną - Czechosłowacką Partią Ludową (KDU-CSL) i Partią Zielonych (SZ) dysponuje dokładnie setką posłów. Tyle samo miały Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD) i Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCM).
Uzyskanie wotum było możliwe, gdyż dwaj posłowie CSSD postanowili opuścić szeregi swego ugrupowania i nie głosować przeciw rządowi. Kolejny deputowany wstrzymał się od głosu. "Nie sądzę, byśmy mieli powód do świętowania, czeka nas ciężka praca" - podkreślił Topolanek po głosowaniu, odnosząc się do jego wyniku.
Jeszcze przed głosowaniem Topolanek oświadczył na forum parlamentu, że nawet jeśli rząd uzyska wotum zaufania, ale nie uda mu się przeprowadzić koniecznych reform, zostaną rozpisane przedterminowe wybory. "Albo popchniemy reformy, albo niech o przyszłym kierunku kraju zdecydują wcześniejsze wybory" - mówił czeski premier.
Wcześniej deklarował, że w razie fiaska kolejnego rządu złoży rezygnację z przewodniczenia ODS.
ab, pap