Od czasu zajęcia Krymu w 2014 roku, Stany Zjednoczone oraz większość państw europejskich nałożyło na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne. Środki te zaostrzono po doniesieniach dotyczących udziału rosyjskich żołnierzy w walkach na pograniczu Ukrainy. W styczniu tego roku Unia Europejska przedłużyła okres obowiązywania sankcji ekonomicznych do 31 stycznia 2017 roku. Tym samym odpowiedziała Rosja. Z kolei szef MSZ Niemiec pytany o sankcje wobec Rosji stwierdził, że jego cel to osiągnięcie w tym roku postępu w realizacji porozumień z Mińska. – Jeżeli dojdzie do istotnego postępu, to wówczas nikt nie będzie się sprzeciwiał ustępstwom po stronie sankcji. Jeżeli postępu nie będzie, to nie będzie powodu, by łagodzić sankcje. To nie jest ugodowa strategia rokowań, lecz rozsądna oferta pod adresem i Rosji i Ukrainy – zaznaczył.
Przypomnijmy, że porozumienia z Mińska to porozumienie wynegocjowane przez tzw. Czwórkę Normandzką w lutym 2015 roku. Mimo nałożonych przez kraje zachodnie sankcji, na Ukrainie nadal dochodzi do przypadków łamania postanowień porozumień. W Donbasie wciąż trwają ostrzały. Monitoringowa misja OBWE na wschodzie Ukrainy tylko w ostatni weekend zanotowała ponad 600 wybuchów.
W związku z tym, ukraiński prezydent Petro Poroszenko poinformował, że w czwartek 19 października przyjedzie do Berlina, by tam spotkać się z przedstawicielami Rosji, Niemiec i Francji.„ Szefowie państw zgodzili się na spotkanie Normandzkiej Czwórki w Berlinie, 19 października, by wywrzeć nacisk na Rosję, by ta wypełniła pakiet zabezpieczeń zawarty w porozumieniach z Mińska” – czytamy na stornie ukraińskiego przywódcy. Kilka dni temu Poroszenko przeprowadził rozmowę telefoniczną w tzw. trójstronnym formacie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollandem.
Czytaj też:
Na Ukrainie walczą Polacy? Bielan: Na pewno nie żołnierze