Rex Tillerson spotkał się we wtorek z Komisją Spraw Zagranicznych Senatu USA, a jednym z omawianych tematów były sankcje nałożone na Rosję. W najbliższych tygodniach zapadną decyzje w ich sprawie, przy czym Tillerson zastrzegł, że prezydent Donald Trump nie chce zrobić niczego, co mogłoby „jeszcze bardziej podgrzać” relację z Rosją. Jednocześnie Tillerson wskazał, że na razie nie chce zaprzepaścić możliwości na utrzymanie „jakichkolwiek kanałów komunikacji” z Moskwą, a mogłoby do tego dojść po ostrym stanowisku Stanów.
– Pracujemy na kilku obszarach, które wciąż pozostają otwarte, nie chcemy ich zamykać wprowadzając coś nowego. Chcemy przywrócić, czy też odbudować, coś w rodzaju roboczych relacji z Rosją, to byłoby korzystne dla Stanów Zjednoczonych – powiedział Tillerson. –
– dodał.Jako płaszczyzny, na których Stany i Federacja Rosyjska mogą współpracować, Tillerson podał kwestię wspólnej operacji w Syrii, a także walki z terroryzmem na Bliskim Wschodzie.
Czytaj także:
Tillerson: Prezydent Trump prosił mnie o odbudowę stosunków z Rosją
Komentarze
Ale jest coś ciekawszego - wczoraj miały miejsce manifestacje w aż 147 rosyjskich miastach, podczas których aresztowano 2 tysiące osób. W Moskwie na twerskiej 15-tys tłum skandował "Rosja bez Putina" i "Putin to złodziej". Dla porównania 26 marca protesty miały miejsce "tylko" w 80 miastach i aresztowano "zaledwie" około 900 osób. To wszystko dowodzi że w Rosji zaczyna narastać bardzo poważne napięcie społeczne. Putin w takich sytuacjach napadał na sąsiednie kraje, aby czasowo zmobilizować społeczeństwo. Co szykuje teraz? Uwali towarzysza Miedwiediewa, rozwali Nawalnego, czy może napadnie na ościenne państwo tak jak ostatnio kiedy tracił popularność? Mołdawia? Kazachstan? Wasze typy?
Jedno jest pewne - przed wyborami prezydenckimi w Rosji w 2018 będziemy świadkami prawdziwych Igrzysk.