Spadła autem z klifu, ale przeżyła. Znaleziono ją po tygodniu

Spadła autem z klifu, ale przeżyła. Znaleziono ją po tygodniu

Służby udzielające pomocy Angeli Hernandez
Służby udzielające pomocy Angeli Hernandez Źródło: Twitter / Monterey Co Sheriff
Amerykańskie media przez tydzień żyły zaginięciem Angeli Hernandez. Historia 23-latki ma jednak szczęśliwe zakończenie. Na samochód kobiety natknęła się para turystów.

Jak podaje „The Guardian”, 23-letnia Angela Hernandez z Portland ostatni raz była widziana 6 lipca. Wizerunek kobiety został uwieczniony na monitoringu jednej ze stacji benzynowych. Po tym rodzina straciła z nią kontakt, a służby nie mogły znaleźć samochodu 23-latki.

Woda z przewodu chłodnicy

Na auto kobiety w piątek 13 lipca natknęli się turyści przebywający na kempingu w regionie Big Sur w Kalifornii. Samochód leżał u podnóża 60-metrowego klifu. W jego środku siedziała Hernandez. 23-latka była przytomna, samodzielnie oddychała i miała jedynie uraz ramienia. Była też w stanie samodzielnie wydostać się z auta, ale nie mogła wspiąć się po klifie z powrotem na główną drogę. Nie wiadomo jednak, czy miała ze sobą jakieś zapasy żywności. Mediom przekazano, że kobieta przez niemal tydzień piła wodę, którą odprowadzała przewodem chłodnicy z pobliskiego strumienia.

Na miejsce przybyli ratownicy, którzy przetransportowali 23-latkę na szczyt klifu. Stamtąd została przewieziona helikopterem do najbliższego szpitala. Hernandez została już przesłuchana przez śledczych. Wyjaśniła, że jechała drogą, aż nagle przed maskę wyskoczyło jakieś zwierzę. By uniknąć zderzenia, kobieta gwałtownie skręciła i spadła z klifu. Siostra 23-latki napisała na Facebooku, że Hernandez „żyje, rozmawia i ciągle próbuje zrozumieć to wszystko”. „Jest wojowniczką i walczyła tak długo i wciąż będzie to robiła. To nie będzie łatwy powrót do zdrowia” – dodała.

twitterCzytaj też:
Był mnichem, nie ma swojej ojczyzny. Kim jest trener z tajlandzkiej jaskini?

Źródło: The Guardian