Wyrok ogłosił w piątek 8 marca sędzia TS Ellis z sądu w stanie Wirginia. Manafort, który wysłuchał sentencji siedząc na wózku inwalidzkim, spędzi w więzieniu blisko 4 lata. Na poczet kary zaliczonych zostało dziewięć miesięcy aresztu, które odsiedział już były doradca Trumpa. – Panie Manafort, jest pan oskarżony o bardzo poważne przestępstwa – mówił ostatniego dnia procesu sędzia Ellis. Zarzuty dotyczyły m.in. prania brudnych pieniędzy, niezarejestrowania się w USA jako „zagraniczny agent” (tj. lobbysta na rzecz obcego państwa), składania fałszywych oświadczeń, oszustw bankowych i podatkowych oraz utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości. Jednym z przestępstw popełnionych przez Manaforta było ukrywanie przed rządową agencją zajmującą się ściąganiem podatków (Internal Revenue Service) dochodu wysokości 6 mln dolarów. – Tak naprawdę to kradzież pieniędzy od każdego, kto płaci podatki – zaznaczył sędzia.
Jak podkreśla „Guardian”, wyrok 4 lat więzienia jest o wiele łagodniejszy od tego, którego domagał się prokurator. Za tego typu przestępstwa Manafort mógł spędzić w więzieniu od 19,5 do 24 lat. Sędzia odrzucił jednak tak wysoki wymiar kary, wskazując, że były doradca Trumpa nie ma za sobą kryminalnej przeszłości, a obecny wyrok skazuje go na „życie we wstydzie”.
– Spodziewam się, że wyrok, który wydaję, nie wszystkim się spodoba – oświadczył sędzia TS Ellis. – Życie polega na dokonywaniu wyborów, panie Manafort. I życiu z tymi wyborami, których się dokonało. Podejmował pan decyzje, które spowodowały, że usłyszał pan zarzuty i teraz ponosi pan konsekwencje tych decyzji – mówi sędzia. Ellis podkreślił, że lobbysta nie wyraził skruchy.
Czytaj też:
Szef kampanii Trumpa spiskował przeciwko USA. Biały Dom: To w ogóle niezwiązane z Trumpem