Nowy przepis dotyczy „antyspołecznych zachowań”. – Problemem jest to, że pijani turyście gromadzą się na ulicach i wszczynają bójki – mieszkańcy budzą się i widzą wymioty, śmieci, rozbite szkło – tłumaczyła Aleksandra Wilms, rzecznik prasowa Ministerstwa Turystyki Balearów. Jak zaznaczyła, dwa główne obszary, na których szerzy się pijaństwo, to Playa de Palma – długa plaża na wschodzie wyspy i miejscowość Magaluf.
Mandaty grożą nie tylko pijanym turystom, którzy zakłócają porządek, ale też właścicielom barów, klubów i restauracji. Mogą oni zostać ukarani grzywną, jeśli będą promować picie na ulicy. W objętych restrykcjami miejscach nie będzie można też organizować promocji w stylu happy hours. Nowe ograniczenia dotyczą Playa da Plama i czterech innych stref w centrum Palmy, ale nie Magaluf.
W minionym roku służby zanotowały 15 zdarzeń z udziałem pijanych turystów, którzy wypadali z balkonów. W przypadku ośmiorga z nich zakończyło się to śmiercią.
Majorka, Ibiza i Minorka to kierunki wybierane często przez spragnionych imprez turystów z Wielkiej Brytanii i Niemiec. W 2017 roku na Balearach gościło 16 mln turystów, z czego połowa pochodziła własnie z tych dwóch krajów. Dochody z turystyki stanowią 42 proc. PKB tego hiszpańskiego archipelagu.
Czytaj też:
Przerażające odkrycie na plaży. Może wyrzuciło na brzeg zakrwawionego wieloryba