Spłonął obóz na wyspie Lesbos. Uchodźcy trafią do 10 państw europejskich

Spłonął obóz na wyspie Lesbos. Uchodźcy trafią do 10 państw europejskich

Obóz Moria zniszczony przez pożar
Obóz Moria zniszczony przez pożar Źródło:Newspix.pl / ABACA
Greckie służby liczą straty po pożarze obozu dla uchodźców położonego na wyspie Lesbos. Tymczasem pozbawieni dachu nad głową migranci mają trafić do różnych państw europejskich, o czym w piątek poinformował szef niemieckiego MSW. Pomoc w sprawie odbudowy obozu deklarował wcześniej Mateusz Morawiecki.

BBC przypomina, że początkowo obóz Moria mieszczący się na wyspie Lesbos miał pomieścić 3 tys. migrantów. Ostatecznie znalazło się tam 13 tys. uchodźców z 70 państw, głównie z Afganistanu. Po środowym pożarze pozostali oni bez dachu nad głową, co spotkało się już z reakcją polityków państw europejskich. Szef MSW Niemiec Horst Seehofer poinformował w piątek, że 10 europejskich państw zdecydowało się na przyjęcie 400 nieletnich migrantów, a najwięcej z nich trafi do Niemiec i Francji. Pomoc zadeklarowały także rządy Holandii, Finlandii, Szwajcarii, Belgii, Chorwacji, Słowenii, Luksemburga oraz Portugalii. Zdaniem Seehofera pożar w Morii był „ostrym przypomnieniem dla nas wszystkich o tym, co musimy zmienić w Europie”.

Pożar obozu był także jednym z tematów piątkowego spotkania premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. – Uzgodniliśmy, że porozmawiam z premierem Grecji, w jaki sposób dopomóc w odbudowie tych domów – przekazał Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej. Szef polskiego rządu dodał, że nasz kraj przygotował już 150 domów modułowych, które zostaną wysłane do Grecji.

Odbudowa, której nikt nie chce?

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas przekazał już, że zniszczony obóz Moria zostanie zastąpiony nowoczesnym obiektem. Tego nie chcą okoliczni mieszkańcy, którzy blokowali drogi na wyspie tak, by uniemożliwić organizacjom charytatywnym dostarczenie niezbędnych środków poszkodowanym uchodźców. Uczestnicy protestów sprzeciwiają się budowie nowego obozu, domagając się opuszczenia Lesbos przez uchodźców. Ci najwyraźniej chcą tego samego, a po pożarze zaczęli organizować demonstracje. Maszerując wzdłuż wybrzeża nieśli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak „Nie chcemy jedzenia, chcemy wolności”, wskazując na ciężkie warunki sanitarne panujące wcześniej w Morii i domagając się przeniesienia do państw europejskich.

Pożar w Morii

Według szefa lokalnej straży pożarnej Konstantinosa Theofilopoulosa, ogień wybuchł w ponad trzech różnych punktach obozu. W wywiadzie dla telewizji ERT ten sam rozmówca mówił też, że migranci powstrzymywali strażaków, nie dopuszczając ich w pobliże płomieni. Główny pożar miał wybuchnąć w środę 9 września nad ranem. Świadkowie w rozmowie z BBC przekazali, że ogień objął niemal cały teren obozu. Z nadejściem świtu można było jednak z odległości zobaczyć, że kilka namiotów przetrwało nienaruszonych.

Warto dodać, że obóz został objęty w ubiegłym tygodniu kwarantanną, kiedy u somalijskiego migranta potwierdzono koronawirusa. Do momentu pożaru w całym obozie naliczono 35 potwierdzonych przypadków. Grecka agencja informacyjna ANA twierdziła, że pożar wybuchł po tym, jak cześć z tych 35 osób odmówiła przeniesienia się razem z rodzinami do izolatek. BBC podkreśla jednak, że są to niepotwierdzone doniesienia.

Z kolei w rozmowie z BBC Persian migranci opowiadali o sporach z greckimi siłami porządkowymi. Część z nich o podłożenie ognia obwiniała greckich narodowców, sprowokowanych ogłoszeniem informacji o przypadkach koronawirusa. Mieli zrobić zdjęcia pojemników, które według nich były kanistrami z łatwopalną cieczą wykorzystaną do rozniecenia ognia. Rzecznik greckiego rządu zapowiedział, że doniesienia o podpaleniu zostaną zweryfikowane w trakcie policyjnego śledztwa.

Czytaj też:
Duża zmiana na lotniskach. Znika zakaz wprowadzony przez koronawirusa

Źródło: BBC