Kiedy kilka tygodni temu rząd Węgier ogłosił, że książki promujące związki LGBT muszą być sprzedawane z zasłoniętymi okładkami, na świecie zawrzało. Dodatkowo dekret rządowy obejmuje również książki postrzegane jako promujące zmianę płci i zawierające „wyraźne” przedstawienia seksualności. W związku z tym nakazano sklepom sprzedawać je oddzielnie i zakazano ich sprzedaży w promieniu 200 metrów od szkoły lub kościoła.
Bo wiecie – z książkami jest jak z tymi tabletkami, którymi kiedyś straszono w Polsce. Przeczytasz i możesz chcieć zmienić płeć. Albo zostaniesz gejem.
Żarty żartami, ale cała ta sytuacja jest absurdalna i chora. Trudno bowiem uznać jakie książki promują związki LGBT. Szekspir ze swoimi sonetami? Mann i jego „Śmierć w Wenecji"? Podchwytliwe. A jeszcze jak ów Szekspir miałby wpłynąć na kondycję kościoła? A jak uczniom w szkołach wytłumaczyć postać Antonia z „Kupca weneckiego"?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.