Nowa metoda służb Łukaszenki. Wykorzystują... portale randkowe

Nowa metoda służb Łukaszenki. Wykorzystują... portale randkowe

Aleksander Łukaszenka
Aleksander Łukaszenka Źródło: Shutterstock / Asatur Yesayants
Białoruskie służby mają nowy sposób na śledzenie potencjalnych zwolenników opozycji. Urzędnicy podlegający Aleksandrowi Łukaszence wykorzystują do tego portale i aplikacje randkowe.

Od czasu wyborów prezydenckich w 2020 roku, których wyniki zostały sfałszowane, na Białorusi nasiliło się prześladowanie opozycji. Władze kraju wpadły m.in. na pomysł, aby pozbawić swoich przeciwników białoruskiego obywatelstwa. Na celowniku znaleźli się czołowi przedstawiciele opozycji. Zwykli Białorusini praktycznie nie mają dostępu do wolnych mediów. A ci, którzy korzystają z niezależnych źródeł informacji, są dla reżimu solą w oku.

Nowy trik służb Łukaszenki

Portal Nasza Niwa ujawnił, w jaki sposób Aleksandr Łukaszenka chce śledzić osoby, które korzystają z pozareżimowych mediów. Pracownicy białoruskich służb nawiązują kontakt jako czat boty na portalach randkowych z użytkownikami kanału Biełaruski Hajun. Początkowo piszą, że chcą nawiązać bliższą znajomość, a chwilę później pojawia się komunikat o treści: jeśli nie jest ci obojętne nasze państwo, a w swoim życiu pragniesz tylko pokoju i jesteś gotowy pomóc w jakikolwiek sposób, napisz do nas.

Jeśli niczego nieświadomy użytkownik zdecyduje się odpisać na wiadomość, zostaje zasypany co najmniej kilkunastoma kolejnymi. Ich autorzy przyznają, że nie mają nic wspólnego z Biełaruskim Hajunem, po czym zaczynają wypytywać o dane osobowe oraz adres zamieszkania, dane personalne członków rodziny, zainteresowania czy pracę.

Białoruska opozycja ostrzega

Twórcy kanału Biełaruski Hajun zaapelowali do swoich czytelników, aby nie wdawali się w żadne dyskusje z podejrzanymi czat botami. Podkreślają, że nie szukają żadnych informacji na portalach randkowych i nie wysyłają do nikogo prywatnych wiadomości. Zwrócili się również z prośbą do użytkowników, aby informowali ich o każdej podejrzanej rozmowie lub próbie wyłudzenia danych osobowych. Administratorzy poradzili także Białorusinom, aby nie zamieszczali na Telegramie żadnych prywanych zdjęć ani danych osobowych.

Czytaj też:
Biały Dom zaniepokojony. Grupa Wagnera kupiła broń w Korei Północnej
Czytaj też:
Dlatego Białoruś postawiła wojsko w stan gotowości. Łukaszenka zdradził, co „zobaczył” u sąsiadów

Źródło: Nasza Niwa