Według organizatorów, uczestników jest 3 tys., policja mówi o 1,3 tys.
Protesty zwołała część organizacji studenckich, a przygotowania trwały kilka tygodni w internecie. Dołączyli rolnicy, ekolodzy, pozarządowe organizacje. Liderzy centroprawicowej opozycji wyszli z budynku parlamentu i dołączyli do protestujących.
Głównym hasłem protestujących jest walka z korupcją. Uczestnicy domagają się odejścia rządu, uważanego przez nich za niezdolny do zwalczania korupcji i kryzysu gospodarczego oraz trudności energetycznych, z którymi obecnie zmaga się kraj.
Studenci mają szereg żądań, dotyczących warunków nauki i życia w miasteczku studenckim, gdzie w grudniu doszło do brutalnego zabójstwa studenta przez pijanych chuliganów. Hasła dotyczące ochrony środowiska i wstrzymanie dużych budów w górach wysunęli ekolodzy. Konkretne socjalne żądania stawiają młode matki, które również odpowiedziały na wezwanie studentów.
W środę podczas protestów doszło do gwałtownych starć między protestującymi a policją. Minister Spraw Wewnętrznych Michaił Mikow, wyjaśniając w parlamencie okoliczności tych wydarzeń, poinformował, że jedna trzecia z zatrzymanych w środę 158 uczestników rozruchów pochodziła ze środowiska przestępczego.
W zamieszkach zostało rannych 14 policjantów, kilka z nich ciężko. 32 zatrzymanych skazano na grzywny w trybie przyspieszonym za naruszenie porządku publicznego. Według MSW starcia prowokowali przeważnie chuligani futbolowi.
W czwartek rano organizatorzy protestów spotkali się z przedstawicielami policji. Uzgodniono kroki bezpieczeństwa, mające eliminować udział chuliganów futbolowych, którzy doprowadzili do środowych starć. Uczestnicy powinni pokazywać dokumenty tożsamości. Zatrzymano 22 osoby, które miały przy sobie m.in. noże i petardy.
ND, PAP