Europosłowie chcą także, aby to KE koordynowała działania antykryzysowe i była odpowiedzialna za tworzenie i aktualizację planu koordynacji tych, które byłyby "automatycznie" uruchamiane w razie przerw w dostawach gazu do któregoś z krajów UE. - Popieramy też pomysł, żeby wszystkie państwa członkowskie stworzyły swoje plany. Chodzi jednak o to, żeby to KE koordynowała ich uzgadnianie - powiedział Marcinkiewicz. Wyjaśnił, że zaangażowanie Komisji na tak wczesnym etapie, poprawi skuteczność działań antykryzysowych, dzięki czemu kryzysy będą zażegnywane na tyle szybko, żeby uniknąć ogłaszania stanu nadzwyczajnego. Ponadto Polska postuluje wprowadzenie definicji trzech podstawowych stanów kryzysowych, w tym stanu nadzwyczajnego na poziomie wspólnotowym.
Obecne przepisy dyrektywy z 2004 roku zobowiązują do reakcji na poziomie unijnym, jeśli zagrożonych jest 20 proc. dostaw dla całej UE. W komisyjnej propozycji rozporządzenia znalazł się co prawda zapis, że odcięcie już 10 proc. dziennego importu gazu do UE wystarczy, by Komisja ogłosiła sytuację kryzysową, jednak "automatycznie" nastąpi to tylko wtedy, gdy kryzys wystąpi w dwóch lub więcej krajach. Zgodnie z projektem KE, jeśli zakłócenia dostaw będą dotyczyć tylko jednego kraju - Komisja może, ale nie musi, ogłosić sytuację nadzwyczajną, która uruchomi mechanizmy wewnątrz unijnej solidarności. W zamyśle Komisji, to mechanizmy rynkowe powinny w pierwszej kolejności ratować sytuację w razie zatrzymania dostaw gazu do państw członkowskich. - Zgadzamy się z tym, ale ponieważ rynek wewnętrzny Unii Europejskiej nie jest jeszcze w pełni ukształtowany, konieczne są instrumenty prawne - podkreślił Marcinkiewicz.
PAP, arb