Amerykańskie lotnictwo zaatakuje... plamę ropy

Amerykańskie lotnictwo zaatakuje... plamę ropy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia
Amerykańskie samoloty wojskowe przygotowują się do rozpylania z powietrza chemikaliów neutralizujących olbrzymią plamę ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Akcja ma być przeprowadzona w sobotę wzdłuż wybrzeży stanu Luizjana. Chemikalia będą rozpryskiwane przez samoloty typu C-130 Hercules wyposażone w specjalną aparaturę. Równolegle prowadzona jest walka z ropą przez jednostki nawodne Straży Przybrzeżnej i Marynarki Wojennej USA.

Ropa naftowa, która wydobywa się z odwiertu pod zatopioną platformą wiertniczą w tempie ok. 5 tys. baryłek dziennie, dotarła już do wybrzeży Luizjany i Alabamy. Akcję wojska utrudnia pogarszająca się pogoda i wiatr spychający ropę na bagniste wybrzeża Luizjany, pełne zatok, zalewów i przybrzeżnych jezior, które są siedliskiem setek gatunków ptaków i innych zwierząt. Wiatr jest tak silny, że warstwa ropy unosząca się na wodzie przedostaje się przez specjalne pływające zapory. Ochotnicy, wśród nich lokalni rybacy dla których wyciek ropy grozi zniszczeniem łowisk i ruiną finansową, ratują ptaki oblepione grubą warstwą ropy.

Tymczasem amerykańskie media ujawniły dokumenty, z których wynika, że koncern British Petroleum, do którego należy zniszczona platforma Deepwater Horizon, minimalizował niebezpieczeństwo awarii podczas podwodnych wierceń. Specjaliści BP uważali katastrofę, jak się wydarzyła, za praktycznie niemożliwą. Wciąż nie udało się ustalić jej przyczyn. Według ocen ekspertów, może dojść do skażenia większego niż podczas katastrofy tankowca Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r. Wyciekło wówczas do morza 41 mln litrów ropy. Ze zniszczonej platformy wyciekło dotychczas ok. 6 mln litrów, ale nic nie wskazuje aby wyciek udało się w najbliższym czasie opanować. Obecnie plama ropy ma ok. 200 km długości i 70 km szerokości.

PAP, arb