Mołdawskie referendum nieważne, wkrótce wybory

Mołdawskie referendum nieważne, wkrótce wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po fiasku z powodu niskiej frekwencji referendum w sprawie sposobu wyboru prezydenta, Mołdawię czekają kolejne przedterminowe wybory parlamentarne. Parlamentowi już dwukrotnie nie udało się wybrać nowego szefa państwa.
Mołdawianie odpowiadali w niedzielę na pytanie czy chcą, aby prezydent ich kraju był wybierany w wyborach powszechnych, czy też jak dotychczas przez deputowanych w parlamencie. W poniedziałek sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej Iuri Ciocan poinformował, że frekwencja w referendum wyniosła 29,5 proc. Aby głosowanie było ważne, musiałoby wziąć w nim udział 33,33 proc. uprawnionych.

Opozycyjni komuniści są zadowoleni z fiaska referendum. Były komunistyczny prezydent Mołdawii Vladimir Voronin, który nawoływał do bojkotu referendum, powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że "teraz zgodnie z prawem parlament powinien być rozwiązany i powinna się zakończyć uzurpacja władzy (...) Jednak fałszująca demokrację gra dalej się toczy. Jej celem jest rozszerzenie władzy Sojuszu na rzecz Europejskiej Integracji".

Choć to prozachodni Sojusz, nie mogąc z powodu zbyt małej liczby deputowanych w parlamencie doprowadzić do wyboru prezydenta, wystąpił z inicjatywą przeprowadzenia referendum, opinie na temat głosowania wśród członków ugrupowania są podzielone. Jeden z liderów rządzącej koalicji uznał, że referendum było "taktycznym błędem".

"Część z członków Sojuszu zbyt szybko uwierzyła w wyniki sondaży, które wskazywały frekwencję na poziomie 60-70 procent" - powiedział Marian Lupu, przywódca centrolewicy w Sojuszu. "Wydaje się, że elektorat jest mniej aktywny niż zakładaliśmy" - powiedział w poniedziałek premier Vlad Filat. Przypomniał, że w sytuacji nieważnego referendum musi być wyznaczona data kolejnych przedterminowych wyborów parlamentu, któremu dwukrotnie nie udało się wybrać prezydenta.

Pełniący obowiązki szefa państwa Mihai Ghimpu, który jest jednocześnie przewodniczącym parlamentu, potwierdził stanowisko premiera, oskarżając komunistów o nawoływanie społeczeństwa do bojkotu referendum. "W tej sytuacji nie mam innego wyjścia jak rozwiązać parlament i wyznaczyć datę wcześniejszych wyborów" - powiedział w poniedziałek miejscowym mediom. Przed referendum Sojusz zapowiadał, że jeśli referendum będzie ważne, wybory prezydenckie i parlamentarne odbędą się 14 listopada.

Fiasko referendum jest - jak pisze agencja Reutera - porażką dążącej do zbliżenia z Zachodem rządzącej koalicji i zwycięstwem opozycyjnych komunistów, którzy sprzeciwiali się zmianom i apelowali o bojkot referendum.

PAP, ps