Bunt armii na Madagaskarze. Dowództwo: opanujemy sytuację

Bunt armii na Madagaskarze. Dowództwo: opanujemy sytuację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grupa wysokich rangą oficerów ogłosiła, że przejmuje władzę na Madagaskarze. Stało się to w czasie, gdy na wyspie trwało referendum w sprawie projektu nowej konstytucji. Dowództwo armii zapowiada jednak, że przeciwstawi się jakiemukolwiek buntowi. - Jeśli doszło do buntu, musimy interweniować. Nie możemy negocjować z kimś, kto się buntuje - oświadczył szef żandarmerii wojskowej po zwołanym w trybie pilnym w biurze premiera spotkaniu z dowódcami armii.

Stojący na czele zbuntowanych oficerów pułkownik Charles Andrianasoavina powiedział wcześniej w koszarach w pobliżu lotniska na przedmieściach stolicy kraju, Antananarywy, że utworzona została "wojskowa rada na rzecz dobrobytu", która przejmie władzę na wyspie, czwartej co do wielkości na świecie.

Pułkownik Andrianasoavina był jednym z głównych sprzymierzeńców obecnego prezydenta Andre Rajoeliny, który przejął władzę w wyniku zamachu stanu w marcu 2009 roku, obalając Marca Ravalomananę. W zbuntowanej grupie są również inni oficerowie, którzy wówczas poparli Rajoelinę. Od czasu zamachu stanu z 2009 roku w armii doszło do podziałów. W maju grupa oficerów przejściowo zajęła jeden z obozów wojskowych, zanim ich bunt został stłumiony przez siły bezpieczeństwa.

Na razie, jak wynika z relacji świadków, przed pałacem prezydenckim w centrum Antananarywy jest spokojnie. Ulice patrolują funkcjonariusze sił bezpieczeństwa, a referendum konstytucyjne, uważane za sprawdzian zaufania do obecnego prezydenta, przebiegało bez przeszkód. Ponad 18 tys. lokali wyborczych zamknięto o godz. 14 czasu polskiego.

PAP, arb