W ciągu dwóch dni ponad pół metra białego puchu spadło w Minnesocie i Wisconsin. Zawieje i zamiecie śnieżne dały się we znaki także mieszkańcom Michigan, Illinois i Indiany. Burze śnieżne przesunęły się następnie na północ USA, nad część Ohio, Pensylwanii i stanu Nowy Jork. Intensywne opady śniegu, którym towarzyszył silny wiatr w porywach osiągający prędkość 80 km/godz., spowodowały poważne problemy komunikacyjne. Z powodu silnego wiatru służby drogowe miały poważne problemy z utrzymaniem przejezdności dróg. Niektóre z nich zamknięto.
W stanie Indiana w zaspach na autostradzie utknęło ponad 70 samochodów. Niektórzy kierowcy na pomoc czekali przez 12 godzin. Z kolei w stanie Illinois zamknięto autostradę międzystanową po tym, jak doszło na niej do kolizji z udziałem 24 pojazdów, w tym 7 półciężarówek. Rzecznik policji stanowej powiedział, że obyło się bez ofiar.
Śnieżyce paraliżują również transport lotniczy. Najgorsza sytuacja panuje pod tym względem w Chicago, gdzie w ciągu weekendu odwołano ponad 1700 lotów. Noc na międzynarodowym lotnisku O'Hare spędziło prawie tysiąc osób. W poniedziałek odwołano kolejnych 75 połączeń.
PAP, arb