- Moim zdaniem Stany Zjednoczone nie powinny brać na siebie odpowiedzialności za przyszłość Libii. Sądzę, że są inne kraje, zarówno w tamtym regionie, jak i nasi europejscy sojusznicy, które mogą w tym uczestniczyć - powiedział Gates, dodając, że USA nie potrzebują jeszcze jednego militarnego zaangażowania na miarę Afganistanu czy Iraku. Według Gatesa, który był szefem obrony w administracji poprzedniego prezydenta George'a W. Busha, pomoc dla Libii powinna koncentrować się raczej na wspomaganiu jej rozwoju. Wsparcie dla powstańców powinno być ograniczone.
Również Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów USA admirał Mike Mullen przedstawił w czwartek w Kongresie USA opinię, że Stany Zjednoczone nie powinny dostarczać libijskim bojownikom pomocy o charakterze ściśle wojskowym. Jeśli powstańcy potrzebują szkolenia wojskowego i broni, niech kto inny im ją dostarczy - uważają Gates i Mullen.
Agencja AP komentując ich wystąpienia pisze, że szefowie Pentagonu i sił zbrojnych USA blokowali w czwartek wszelkie plany administracji dotyczące zaangażowania militarnego w Libii na dużą skalę. Obydwaj dali też jasno do zrozumienia przedstawicielom Kongresu, że nie będzie amerykańskich wojsk lądowych na terenie Libii.
Jednak ani Gates ani Mullen nie byli w stanie odpowiedzieć na pytania kongresmenów i senatorów dotyczące przewidywanego końca amerykańskiego zaangażowania w Libii. Gates przyznał nawet, że rząd bierze pod uwagę ryzyko długotrwałego impasu w tym kraju. Jednak konkludując wyraził nadzieję, że presja polityczna i ekonomiczna w końcu zmusi Kadafiego do rezygnacji. Wojskowa operacja może to jedynie przyśpieszyć.
zew, PAP