Dziewiętnastu cywilów, w tym kobiety i dzieci, zginęło w wybuchu bomby w południowej prowincji Afganistanu, Helmand, uznawanej za bastion talibów - poinformowały lokalne władze. Co najmniej pięć osób zostało rannych.
Umieszczona przy drodze bomba wybuchła w chwili przejazdu pasażerskiego busa w okręgu Sangin. Wśród ofiar jest siedem kobiet, pochodzących z tej samej rodziny, i pięcioro dzieci - sprecyzował szef sił bezpieczeństwa prowincji Helmand Mohammad Ismail. Ranni w zamachu są leczeni w bazie NATO. Nikt do tej pory nie przyznał się do ataku.
Ofiary pochodziły z miasta Laszkargah, stolicy Helmandu. Prowincja ta jest uważana za jedną z najbardziej niebezpiecznych w Afganistanie. Podkładane przy drodze ładunki wybuchowe, detonowane zdalnie lub przez przejazd samochodu, teoretycznie są wymierzone w patrole sił afgańskich lub koalicyjnych, a faktycznie stanowią pierwszą przyczynę śmiertelności wśród cywilów.
Do zamachu doszło dzień po ataku bombowym niedaleko szyickiej świątyni w Kabulu, w którym zginęło ponad 50 osób. Setki osób zebrały się tam z okazji święta Aszura, upamiętniającego męczeńską śmierć imama Husejna - syna protoplasty szyizmu, imama Alego i zarazem wnuka proroka Mahometa.
zew, arb, PAP