Łzy po śmierci Kim Dzong Ila. Także szczere

Łzy po śmierci Kim Dzong Ila. Także szczere

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kim Dzong Il, fot. Wikipedia / kremlin.ru
W ściśle kontrolowanej Korei Płn., gdzie rodzina Kimów była w centrum codziennego życia, opłakiwanie zmarłego dyktatora nie powinno być zaskoczeniem. Choć niektóre wybuchy żalu są reżyserowane, część Koreańczyków szczerze zalewa się łzami - pisze Reuters.
Osoby, które były w tym kraju w chwili ogłoszenia w poniedziałek informacji o śmierci Kim Dzong Ila, twierdzą, że choć niektóre nagrania rozpaczających Koreańczyków były wyreżyserowane, można też mówić o spontanicznych wybuchach żalu - relacjonuje agencja. - To tak jakby zmarł twój ojciec. Zalewali się łzami"- powiedział Kim Dong Su z Korei Południowej, który pracuje w fabryce naczyń kuchennych w Korei Północnej. - Dzisiaj też jest pełno łez. Nie mogą znaleźć słów - dodał po przekroczeniu granicy z Koreą Południową.

Na lotnisku w Pekinie obywatele Korei Północnej oraz obcokrajowcy opowiadali o narodzie pogrążonym w żałobie po śmierci 69-letniego "drogiego przywódcy". Anonimowy Chińczyk był na wsi oddalonej o ok. 100 km od Phenianu, gdy w poniedziałek w południe z głośników wezwano mieszkańców do wysłuchania specjalnego komunikatu. - W każdej wsi są takie głośniki. Wszyscy grzecznie zebrali się wokół nich - powiedział mężczyzna. - Potem zaczęli bardzo głośno płakać.

Chiński student, który przybył z Phenianu także twierdzi, że był świadkiem scen, przypominających te, które transmitowała państwowa telewizja. - Widać było, że to były prawdziwe łzy - powiedział Wang Hojan, który studiuje na uniwersytecie im. Kim Ir Sena. - Ludzie naprawdę czuli szacunek do Kim Dzong Ila i wstawali, gdy bili mu brawo - powiedział.

O śmierci 69-letniego dyktatora poinformowały w poniedziałek oficjalne media. Zmarł w sobotę, 17 grudnia, w rezultacie rozległego zawału serca w czasie podróży pociągiem po kraju. Żałoba narodowa potrwa w Korei Północnej do 29 grudnia. Dzień wcześniej odbędzie się pogrzeb Kim Dzong Ila.

pap, ps