Izrael boi się Egiptu? "Terroryści wykorzystują go do ataków na nas"

Izrael boi się Egiptu? "Terroryści wykorzystują go do ataków na nas"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Benjamin Netanjahu (fot. EPA/ABIR SULTAN/PAP) 
Premier Izraela Benjamin Netanjahu porównał półwysep Synaj do "Dzikiego Zachodu", wykorzystywanego przez islamskich ekstremistów współpracujących z Iranem do szmuglowania broni i organizowania ataków na Izrael. O wypowiedzi poinformował Reuters.

- Przeciwdziałamy tej rzeczywistości, będąc w ciągłym dialogu z egipskim rządem, który też jest zaniepokojony sytuacją - powiedział Netanjahu w wywiadzie dla izraelskiego radia. Izraelski minister spraw zagranicznych Awigdor Lieberman ocenił z  kolei, że sytuacja w Egipcie sprawia więcej kłopotu niż  wydarzenia w Iranie. Lieberman wezwał do zwiększenia liczebności izraelskich oddziałów stacjonujących wzdłuż południowej granicy kraju.

Agencja przypomina, że otwarta, przebiegająca przez pustynię granica między Izraelem a Egiptem należała od czasu podpisaniu traktatu pokojowego w 1979 r. do miejsc spokojnych. Według strony izraelskiej po  ustąpieniu prezydenta Hosniego Mubaraka w lutym ubiegłego roku władze w  Kairze utraciły kontrolę nad Synajem, co doprowadziło do napięć.

W odpowiedzi na izraelskie zarzuty, przewodniczący Najwyższej Rady Wojskowej Egiptu, marszałek Mohammed Husejn Tantawi zapewnił, że jego kraj nie zaatakuje sąsiadów lecz będzie bronił swojego terytorium. - Nasze granice, przede wszystkim granica północno-wschodnia, płoną -  cytuje Tantawiego Reuters. - Połamiemy kości każdemu, kto spróbuje zaatakować nas lub zbliży się do naszych granic - powiedział marszałek.

Egipskie firmy energetyczne - powołując się na spór handlowy -  rozwiązały ostatnio umowę o dostarczaniu gazu do Izraela, co dodatkowo obciążyło stosunki dwustronne, bardzo napięte od czasu obalenia proizraelskiego egipskiego lidera. Egipskie dostawy pokrywały 40 proc. izraelskiego zapotrzebowania na gaz ziemny.

ja, PAP