"Polacy przesadzają. Mogą zirytować Waszyngton"

"Polacy przesadzają. Mogą zirytować Waszyngton"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent USA Barack Obama (fot. PAP/EPA/Kristoffer Tripplaar/POOL) 
Polacy mają powody do oburzenia z powodu wypowiedzi prezydenta USA Baracka Obamy ws. "polskich obozów śmierci", ale ich reakcja jest przesadna i może nawet wywołać irytację Waszyngtonu - ocenia b. ambasador W. Brytanii w Warszawie (2003-07) Charles Crawford.

- Zastanawiam się, czy skala polskiej reakcji na pomyłkę, którą łatwo może popełnić ktoś nieznający politycznego kontekstu, nie  przyniesie efektów odwrotnych od zamierzonych - pisze były dyplomata, który pod względem stylistycznym konsultował głośne przemówienie berlińskie ministra Radosława Sikorskiego dotyczące Unii Europejskiej.

- Gdybym był starszym rangą pracownikiem Białego Domu, to bym sobie pomyślał, że reakcja Warszawy z początkowo rozsądnej przekształciła się w  nieznośnie irytującą, jeśli nie prowokacyjną, choćby z tego powodu, że  otwiera nową linię ataku dla Republikanów na Baracka Obamę w kampanii wyborczej - napisał na swoim blogu obecnie zaangażowany w konsulting Crawford.

W podobnym duchu wypowiedział się publicysta "The Daily Telegraph" Daniel Knowles. Przyznaje on, że prezydent Obama popełnił rażący błąd i  ktoś z jego otoczenia powinien był go zawczasu wyłapać i usunąć.

Mimo to według Knowlesa Polacy nie powinni brać go do siebie i  odbierać jako obelgi, ponieważ intencją prezydenta USA nie było ich obrażanie. Brytyjski publicysta zaznacza, że nikt Polaków nie oskarża o  to, że są odpowiedzialni za zbrodnie dokonane w Auschwitz, Majdanku, Sobiborze i innych miejscach martyrologii.

Knowles uważa, że w historycznym kontekście, do którego odnosił się Barack Obama (wojennej działalności Jana Karskiego, którą chciał uhonorować) jego błąd kwalifikuje się jako gafa. Knowles nazywa reakcję przedstawicieli najwyższych polskich władz "absurdalnie przesadną".

sjk, PAP