Niemcy: "chłopiec z lasu" to chłopiec z Holandii

Niemcy: "chłopiec z lasu" to chłopiec z Holandii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po blisko 10 miesiącach berlińskiej policji udało się ustalić tożsamość młodego mężczyzny, który twierdził, że przez kilka lat mieszkał z dala od cywilizacji, w lesie na terytorium Niemiec. 20-latka na opublikowanej fotografii rozpoznała jego macocha.

We wrześniu 2011 roku chłopak pojawił się w berlińskim ratuszu, niosąc plecak i namiot. Twierdził, że ma na imię Ray i przez kilka lat, od śmierci matki w wypadku samochodowym, żył w głuszy wraz ze swoim ojcem. Ojciec przed własną śmiercią miał kazać synowi "iść na północ dopóki nie dotrze do cywilizacji i tam poprosić o pomoc". Przy dokładniejszych pytaniach policji 20-latek zasłaniał się częściową amnezją. Nie zgadzał się też na zrobienie sobie zdjęcia. Nie pomogli nawet lingwiści, którzy nie potrafili powiedzieć, skąd pochodzi "Ray", a stwierdzili jedynie, że angielski nie jest - jak utrzymywał - jego ojczystym językiem.

Przez blisko 10 miesięcy policja starała się ustalić tożsamość chłopaka, którego niemieckie media wkrótce ochrzciły "chłopcem z lasu". W odpowiedzi na szeroko rozpowszechnione zdjęcia chłopaka, które udało się wreszcie zrobić mimo jego protestów, oraz apel o zgłaszanie się rozpoznających go osób na policję zgłosiła się jego macocha. Kobieta rozpoznała blondyna ze zdjęcia jako swego pasierba, Robina van Helsuma, zamieszkałego w miejscowości Hengelo we wschodniej Holandii. Był tam ostatnio widziany na początku września 2011 roku, na kilka dni przed planowaną wycieczką do Berlina.

Holenderski nadawca publiczny NOS cytuje szkolnego kolegę van Helsuma, według którego 20-latek zmagał się z problemami, a wyprawa do Berlina i jej następstwa traktował jako "nowy początek". Jeśli okaże się, że "chłopiec z lasu" to rzeczywiście Robin van Helsum, może on ponieść poważne finansowe konsekwencje celowego wprowadzania w błąd policji.

PAP, arb