Tunezja: ataki na ambasadę USA. Prezydent w szoku

Tunezja: ataki na ambasadę USA. Prezydent w szoku

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. EPA/PAP 
Prezydent Tunezji Monsif Marzuki w przesłaniu do "amerykańskich przyjaciół" zapewnił w poniedziałek, że przemoc "nie jest reprezentatywna" dla jego kraju. Ponownie potępił piątkowy atak na ambasadę USA w stolicy kraju, Tunisie.

Podkreślił, że islamscy radykałowie, którzy stoją za atakiem na amerykańską placówkę, nie mają żadnego poparcia w tunezyjskim społeczeństwie. "Tunezyjczycy są głęboko zaszokowani atakiem na ambasadę. Odrzucają oni i potępiają tę akcję przeprowadzoną przez grupę ekstremistów" - oświadczył prezydent. Dodał, że radykałowie zbrukali wizerunek kraju historycznie znanego ze swojego przywiązania do umiarkowania i tolerancji.

Jego przesłanie miało na celu uspokojenie Amerykanów mieszkających w Tunezji, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Chodzi o to - wyjaśnił Marzuki - by "uniknąć dalszych nieporozumień w tej chwili wyzwań i niepewności". W piątkowych rozruchach w ambasadzie USA, wywołanych obraźliwym wobec proroka Mahometa filmem pochodzenia amerykańskiego, zginęło czterech Tunezyjczyków, a kilkudziesięciu zostało rannych. W niedzielę USA ewakuowały setkę Amerykanów z Tunezji i Sudanu. Prezydent Tunezji zapewnił, że mogą oni bezpiecznie wrócić, a tunezyjskie władze nie będą szczędzić wysiłków w ich ochronie.

Polskie MSZ ostrzegło w poniedziałek przed możliwymi zamieszkami w Tunezji i odradziło wszelkie wyjazdy indywidualne i zorganizowane poza kurorty w tym kraju, w szczególności podróże do Tunisu i innych dużych miast, ale też na Saharę oraz na obszary graniczące z Libią i Algierią.

eb, pap