Walki na wschodzie Ukrainy przyjęły formę wojny pozycyjnej. Choć ukraińska armia trzyma w szachu separatystów zarówno w Doniecku, jak i w Ługańsku, sztab operacji antyterrorystycznej nie podejmuje decyzji o rozpoczęciu szturmu. Władze w Kijowie rozważają, czy rozpocząć ofensywę, czy też przerzucić wojska na tereny przygraniczne i odciąć separatystom dopływ zaopatrzenia.
W tym tygodniu walki na wschodzie Ukrainy nasiliły się. Prowadzona jest regularna wymiana ognia oraz ostrzał artyleryjski. Separatyści bezskutecznie próbowali przejść do kontrataku wobec ofensywy ukraińskiej armii. W zdecydowanie trudniejszym położeniu znaleźli się bojownicy z Donieckiej Republiki Ludowej. Jednakże zarówno Donieck, jak i Ługańsk znajdują się w półokrążeniu, a armia zajęła dogodne pozycje do ataku.
Tymczasem sztab operacji antyterrorystycznej wciąż nie zdecydował, jaki będzie kolejny ruch ukraińskiej armii. Władze rozważają dwa warianty - szturm na pozycje separatystów lub przerzucenie znacznej ilości wojsk na tereny przygraniczne, aby odciąć dopływ zaopatrzenia z Rosji. To właśnie fakt, że przez wschodnią granicę wciąż przedostają się zarówno najemnicy, jak i transportowana jest broń, uznawany jest za porażkę Kijowa. Ponadto, na terenach odzyskanych z rąk separatystów znów zaczynają działać grupy dywersantów. Władze Ukrainy mają coraz mniej czasu na podjęcie decyzji.
TVN 24
Tymczasem sztab operacji antyterrorystycznej wciąż nie zdecydował, jaki będzie kolejny ruch ukraińskiej armii. Władze rozważają dwa warianty - szturm na pozycje separatystów lub przerzucenie znacznej ilości wojsk na tereny przygraniczne, aby odciąć dopływ zaopatrzenia z Rosji. To właśnie fakt, że przez wschodnią granicę wciąż przedostają się zarówno najemnicy, jak i transportowana jest broń, uznawany jest za porażkę Kijowa. Ponadto, na terenach odzyskanych z rąk separatystów znów zaczynają działać grupy dywersantów. Władze Ukrainy mają coraz mniej czasu na podjęcie decyzji.
TVN 24