Wezwani na pomoc z dużym opóźnieniem strażacy zdołali ewakuować 31 pacjentów z zakładu. Nie udało się uratować co najmniej 30 chorych, z których większość to ludzie w wieku średnim. Jednego pacjenta uznano za zaginionego. W niedzielę wieczorem trwały jeszcze poszukiwania w zgliszczach po piętrowym budynku, który całkowicie spłonął.
Nie był to pierwszy tego rodzaju incydent w tym zakładzie i nie pierwsza próba podpalenia tego samego pacjenta-piromana. Za każdym razem jednak ogień udało się ugasić bardzo szybko. Tym razem doszło do tragedii, bowiem personel szpitala próbował sam gasić ogień, a straż pożarną powiadomiono dopiero po półgodzinie. Do chwili przybycia strażaków, jeden z budynków cały stanął w płomieniach.
Zakład był przeznaczony dla ludzi, którzy nie byli w stanie samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie i którymi rodziny nie chciały się zajmować.
em, pap