Od teraz dowództwo operacji „Inherent Resolve” (Właściwe Rozwiązanie – to kod operacji powietrznej przeciwko ISIS) będzie mogło wydawać zgodę na „ryzykowny atak”, jeśli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w obiekcie cywilnym przebywają wysokiej rangi przywódcy terrorystów. Ma to ułatwić eliminowanie dżihadystów ukrywających się w domach mieszkalnych. Z drugiej strony wzmaga się krytyka Białego Domu za zbyt szerokie i niekontrolowane stosowanie dronów, których użycie powoduje zbyt liczne ofiary cywilne.
Pentagon przyznaje, że w ciągu ostatnich miesięcy w atakach dronów zginęło nieco ponad 20 przypadkowych ofiar, jednak przeciwnicy nadużywania zdalnych ataków twierdzą, że w rzeczywistości liczba zabitych cywilów jest znacznie wyższa. Organizacja Airwars twierdzi, że w ten sposób zabito już ok. 1000 ludzi. Aktywiści zwracają też uwagę, że akcje takie jak niedawne uderzenie na kampus uniwersytetu w Mosulu (zginęło tam 25 osób) wywołują jedynie gniew miejscowej ludności i ułatwiają werbunek ochotników do ISIS. Ułatwienie ataków przy użyciu dronów związane jest z większą aktywnością sił USA w walce z Państwem Islamskim, co zapowiedział podczas wizyty na Bliskim Wschodzie sekretarz obrony Ashton Carter. Zapewne ma z tym związek skierowanie do Iraku ok. 200 żołnierzy sił specjalnych i helikopterów Apache. Mają oni pomagać armii irackiej w ofensywie, której celem jest odbicie Mosulu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.