Wieluń był pierwszym miastem, w którym podczas II wojny światowej zbombardowano szpital i kościoły
Polską Guernicą nazwał Wieluń Leon Kieres, były szef Instytutu Pamięci Narodowej. W istocie los polskiego miasteczka, zbombardowanego o świcie 1 września 1939 r., jest o wiele tragiczniejszy niż los baskijskiego miasta zniesionego z powierzchni ziemi bombami Legionu Condor. Łączy je wiele podobieństw, ale dzieli jedna zasadnicza różnica. Bombardowanie Guerniki, nie kwestionując tragedii ludności cywilnej, jaka się tam dokonała, z militarnego punktu widzenia miało sens. Wieluń pod względem wojskowym był o wiele mniej istotnym celem.
Guernica była siedzibą lokalnego rządu, ważnym węzłem komunikacyjnym, mieściły się tam fabryka broni oraz koszary. Atak na pierwotny cel, którym był most na rzece Oca, z militarnego punktu widzenia, zakładającego przerwanie linii komunikacyjnych, wydaje się uzasadniony. W Wieluniu nie stacjonowało wojsko ani nie produkowano tam broni. Znaczenie miasteczka jako węzła komunikacyjnego i centrum administracyjnego było bez porównania skromniejsze niż baskijskiej Guerniki.
Guernica była siedzibą lokalnego rządu, ważnym węzłem komunikacyjnym, mieściły się tam fabryka broni oraz koszary. Atak na pierwotny cel, którym był most na rzece Oca, z militarnego punktu widzenia, zakładającego przerwanie linii komunikacyjnych, wydaje się uzasadniony. W Wieluniu nie stacjonowało wojsko ani nie produkowano tam broni. Znaczenie miasteczka jako węzła komunikacyjnego i centrum administracyjnego było bez porównania skromniejsze niż baskijskiej Guerniki.
Więcej możesz przeczytać w 36/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.